wtorek, 17 stycznia 2012

Dos.

Dzięki znajomościom Cassie weszłam za kulisy. Było to niewielkie pomieszczenie z pięcioma stolikami, dużą ilością krzeseł, wód mineralnych i kobiet, które pragnęły jak największej ilości zdjęć z członkami zespołu. Podeszłam do ochroniarza i zapytałam się, czy mogę chwilę pokręcić.
- Ej, chłopaki! Dziewczyna pyta się, czy może was nakręcić!
- Nie ma problemu! - odkrzyknęli wszyscy równocześnie. Tylko Zayn podniósł głowę z nad zajęcia. Machnął coś szybko na zdjęciu, nawet na nie nie patrząc i wstał. Powoli zmierzał jakby w moim kierunku. Pokazałam palcem wskazującym na usta i powoli odwróciłam kamerę. Pozwoliłam sobie delikatnie kopnąć go w kostkę, dając mu do zrozumienia, żeby wracał do tego co robił przed chwilą. Posłusznie odwrócił się i usiadł za stolikiem. Gdy nakręciłam już wystarczająco duży materiał, wyłączyłam kamerę i wyciągnęłam zdjęcie One Direction kierując się do pierwszego biurka, przy którym siedział Liam. Podałam mu je i automatycznie zrobiłam krok w tył. Przestrzeń osobista - pomyślałam.
- Dla kogo? - zapytał się chłopak.
- Dla Cassie - odparałam bez zastanowienia.
- Bardzo ładne imię - powiedział podnosząc głowę i uśmiechając się.
- To dla przyjaciółki - dodałam zmieszana.
- Każdy tak mówi, kochana. Ale nie ma się czego wstydzić - wtrącił się Niall.
- To naprawdę dla przyjaciółki. Nie ma jej w kraju.
- Niech ci będzie - rzekł Liam. - A ty nie chcesz autografu?
- Nie, dziękuję.
- Dlaczego? - zapytał Zayn.
Wszystkie dziewczyny obecne w tym pokoju patrzyły na mnie z otwartymi buziami. Jak ona może nie chcieć ich podpisów. - myślały pewnie. Czy to aż takie dziwne, że komuś może nie zależeć?
- Nie zależy mi - powiedziałam niepewnie.
- Ale dlaczego? - Zayn upierał się przy swoim.
- Poprostu nie i koniec. Możecie to tylko podpisać i spadam?
- Wiesz, dziewczyno bez imienia, Zayn od pięciu godzin nie mówi o nikim innym, tylko o lasce, która nabiła mu niezłego guza. Co ty na to? - Zapytał mnie Harry.
- A ja na to, że nie lubię, gdy ktoś mówi o mnie laska. I jestem pewna, że większość dziewczyn nabija mu guzy - dodałam bezmyślnie. Co to wogóle ma być ' I jestem pewna, że większość dziewczyn nabija mu guzy '?! Powaliło mnie czy co? Nigdy nie gadałam takich bzdur. Tym bardziej w takich momentach.
- W dodatku nie śmiał się dzisiaj z moich dowcipów. To jest nie fair! - Zaczął krzyczeć Louis.
- Coś mało zabawne opowiadasz te żarty - odparł Malik.
Gdy zdjęcie dotarło do ostatniego członka boysbandu zabrałam je, podziękowałam i wyszłam. Szłam długim korytarzem, aż w końcu dotarłam do głównego wejścia. Usłyszałam, że ktoś za mną biegnie. Odwróciłam się i zobaczyłam ochroniarza, który cały zmachany pokazywał ręką w głąb przejścia do garderob.
- Panienka..... panienka musi tam... wrócić! - Szybko gestykulował, ale nie wiedziałam czemu chodzi o mnie.
- Proszę wyrównać oddech - powiedziałam do mężczyzny, który wyglądał jak wielki, pluszowy miś. - Niech pan powoli powie o co chodzi.
Mężczyzna wziął głęboki wdech i powiedział:
-Tam w garderobie... oni zaczęli się bić. Proszę szybko tam pobiec.
Bez zastanowienia ruszyłam korytarzem, tylko za Chiny nie potrafiłam sobie przypomnieć, które to były drzwi.
- 203 ! - Krzyknął ktoś za mną.
Zawróciłam i wpadłam do pokoju. Ku mojemu zdziwieniu Zayn siedział na Harry'm i starał się pożądnie obić mu twarz, co utrudniali mu Liam i Niall ciągnący go za ręce. Louis próbował wyciągnąć Harry'ego, który nie został dłużny Zaynowi. Spojrzałam na twarz Malika i jego rozcięty łuk brwiowy.
- Hej! - Krzyknęłam. Mulat odwrócił się i momentalnie wstał z kolan. - Co tu się dzieje?! - zapytałam się chłopaków, ale nie uzyskałam żadnej odpowiedzi. Poprostu stali i patrzli się na mnie. - Zapytałam się co tu się właściwie stało?! - Zayn bez słowa wyszedł, a ja nawet za nim nie popatrzałam.
- Pytam się ostatni raz. CO TU SIĘ DZIEJE?! - krzyknęłam, akcentując każde słowo. Zebrało się we mnie tyle mieszanych uczuć, że musiałam dać im upust.
- Harold powiedział, że założy się, że będziesz kolejną zabawką Zayna i żeby dał sobie z tobą spokój bo i tak złamie ci serce. - Powiedział szybko Niall. Odwrócił się i rzucił się na kanapę, stojącą tuż za drzwiami, której wcześniej nie zauważyłam.
O czym oni mówią. Ja ich nawet nie znam!
- Ja spadam. - Rzekłam pospiesznie i skierowałam się do drzwi.
- Powiedz przynajmniej jak masz na imię! - krzyknął któryś z chłopaków.
- Szczerze - zatrzymałam się - to mało ważne. - Uśmiechnęłam się i wyszłam.
Przeszłam przez ten cholerny korytarz modląc się, żeby znowu ktoś mnie nie zawołał. Może lepszym wyjściem byłoby po prostu odwrócić się od tego ochroniarza i wyjść? Ale przecież mogli sobie zmasakrować twarze.
Przemknęłam się jakoś pomiędzy ochroniarzami, bo nie chciałam, żeby zrobili mi przesłuchanie. Było już dawno po koncercie.
Do domu nie spieszyło mi sie zbytnio więc postanowiłam przejść się do kolejnego przystanku metra. Nie było to zbyt daleko, a ta dzielnica była zdecydowanie bezpieczna. Ruszyłam przed siebie, ale zatrzymał mnie krzyk:
-Zaczekaj!

 ***
No więc jest rozdział drugi. Wiem, że nie wprowadziłam jeszcze imienia dziewczyny. Mam wprawdzie jedno, ale ciągle się zastanawiam ;) Miłego czytania, i zostaw komentarz ;)

5 komentarzy:

  1. coraz ciekawiej :o zastanawiam się, jak to wszystko się dalej potoczy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Podoba mi się to... Naprawdę ! Czekam na kolejny! PS. Nowy na http://i-need-the-one-thing.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy tu weszłam, nie wiedziałam czego się spodziewać... I muszę przyznać, że jestem naprawdę bardzo mile zaskoczona! Czegoś takiego się nie spodziewałam :) Rozdział naprawdę świetny, czekam na więcej! ;D Pozdrawiam! [save-your-heart-tonight.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  4. bardzo mi się tu u Ciebie podoba ! :)

    OdpowiedzUsuń