poniedziałek, 28 maja 2012

Epilog - Przynajmniej poudawajmy, że nie skończył się dla nas świat.


Drogi Zaynie,
Na wstępie chciałam Ci podziękować za to, że tak dobrze się mną zajęliście. Czułam się conajmniej jak u siebie w domu i wiem, że po przeczytaniu tego nie będzie Ci łatwo. Ale nie martw się, ja również cierpię.
Zdaję sobię sprawę, że właśnie teraz najbardziej mnie potrzebujesz, ale nie mogę dalej narażać Cię na niebezpieczeństwo. Po tym incydencie z Cassie postanowiłam wyprowadzić się na jakiś czas z Londynu. Rzuciłam pracę i nikomu nie powiedziałam dokąd wyjeżdżam. To będą takie moje większe wakacje. Zmęczyłam się tą ciągłą gonitwą i chcę pozwolić także Tobie odpocząć. Należy Ci się to.
Wiedz, że miesiąc z Wami spędzony był najlepszym miesiącem w moim życiu. Nie żałuję, żadnej chwili, żadnej decyzji, żadnego słowa. I to dlatego tak trudno jest mi się z Wami wszystkimi pożegnać twarzą w twarz. 
Pozdrów chłopaków, pogratuluj Niall'owi nowej blond miłości i życz Liamowi i Louisowi szczęścia. Może zjawię się kiedyś na jednym z Waszych wesel. A Harry'emu powiedz, że nie ważne ile lat będzie miała jego wybranka, zawsze będę go wspierała, nawet, gdy nie będzie mnie blisko.
I w końcu ty, Zayn. Mam nadzieję, że moje zniknięcie nie przeszkodzi Tobie i całemu zespołowi w kontynuowaniu kariery. Wyobraź sobie, że zaczynasz tworzyć nową historię, tylko nie występuje w niej moja postać. 
Nie łudzę się również, że zostanę w Twojej pamięci na zawsze, lecz chcę abyś znalazł kogoś, komu będziesz mógł całkowicie zaufać. Tak jak mi. Nie chcę Cię pouczać, nic z tych rzeczy, ale uwierz mi, że dobry przyjaciel z poza zespołu to coś, czego Ci trzeba.
Pamiętaj, że nie ważne ile kilometrów będzie nas dzieliło, ile złych słów padnie po moim nagłym zniknięciu, zawsze Cię kochałam, i kochać będę nie wiadomo co. Dlatego daję nam szansę na 'normalne' życie, które z normalnością nie ma nic wspólnego. Ale przynajmniej poudawajmy, że nie skończył się dla nas świat. 
Zawsze kochająca
Fay.

Po moim policzku spłynęła łza. Wiedziałem, że to już koniec, jednak nie mogłem nic na to poradzić. Jedyne to ruszyć na przód, tak by mogła być ze mnie dumna.
Po chwili usiadłem przy swoim biurku z czystą kartką papieru. Z piórem w ręku zastanawiałem się jakimi słowami wyrazić mam to, co teraz czuję.


Kochana,
Gdybym tylko wiedział wcześniej, że wyjedziesz nigdy bym Cię nie puścił. 
Teraz jesteś pewnie daleko, ale ja siedzę nad tą cholerną, pustą kartką i zastanawiam się co napisać. Wiem, że tego nie przeczytasz, ale wolę się łudzić, że kiedyś znajdziesz tą kopertę i przypomnisz sobie o mnie, o nas.
Pomimo wielu Twoich zapewnień nie wiem, czy będę w stanie znaleźć sobie kogoś lepszego od Ciebie.
Chłopaków pozdrowię, gdy tylko skończę to pisać i poproszę ich, żeby też Ci coś napisali.
A jeśli atrament będzie gdzie niegdzie rozmazany, to oznaka, że nie umiałem już powstrzymać łez.
Kochana, odwiedź nas kiedyś. Będziemy na Ciebie zawsze czekali, bez względu na czas naszej rozłąki.
Zawsze kochający
Zayn


Wysiadłem pod jej domem. Podszedłem do drzwi z nadzieją, że znajdę za nimi szczęśliwą Fay, a cały ten wyjazd był jednym wielkim nieporozumieniem.
Pociągnąłem za klamkę, jednak drzwi nie chciały ustąpić. Zaczęłem naciskać ją mocniej, później pchać, uderzać, kopać. Nic, prócz bólu.
Zsunąłem się na betonowy schodek i podparłem głowę dłońmi. List położyłem obok, tak by tak silnie wiejący wiatr nie porwał go. Nie miałem zamiaru wrzucać go o skrzynki. Chciałem mieć pewność, że gdy Fay tu wróci na pewno go przeczyta.
Wstałem, przez szczelinę przecisnąłem zbyt grubą kopertę i wsiadłem do samochodu. Nie było po co już tu wracać.

Słyszałam jak walił w drzwi. Jednak nic nie zrobiłam. Leżałam na kanapie i łkałam jak najciszej się dało. Nie chciałam, żeby wiedział, że nigdzie się nie wbieram. Nie chciałam, żeby tu wracał. Nie chciałam, żeby wypytywał o mnie w pracy. Musiałam odpocząć od ciągłego życia pod znakiem zapytania. Miałam tylko nadzieję, że wszystko poukłada się jak w filmach. Poznam odpowiedniego mężczyznę, zakocham się w nim, założymy rodzinę... Problem w tym, że moją prawdziwą miłością był Zayn i dlatego musiałam poświęcić się, żeby dalej nie zagrażać jemu i jego karierze.
Gdy odgłosy ucichły wyszłam na korytarz. Pod drzwiami, na dywanie, leżała zbyt gruba, lekko brudna koperta z niebieskim, pochyłym napisem 'Fay'. Podniosłam ją szybko i wróciłam na kanapę. Odkleiłam zgięcie i wycignęłam pięć zapisanych kartek. Każda innym pismem, innym atramentem.

Droga Fay,
Bardzo przykro mi z powodu Twojego odejścia. Myślałem, że wasza więź nigdy nie zostnie zerwana, a tu proszę. Ale zdaję sobie sprawę z tego, że nie mam prawa Cię pouczać.
Jedynym o czym chciałem żebyś wiedziała, to to, że z Danielle ustaliliśmy wczoraj datę ślubu. Jesteś pierwszą osobą, której o tym mówię, nawet chłopcy jeszcze nie wiedzą. Dan chciała, żebyś była jedną z druhen. Jeśli tylko będziesz miała ochotę wpaść zadzwoń do mnie. 
Uroczystość będzie skromna, w obecności rodziny i kilku przyjaciół. Koniec sierpnia to chyba dobry czas na wesele. Twoja obecność byłaby niesamowitym prezentem. 
A co do Twojej tajemnicy, to jest u mnie całkowicie bezpieczna. 
Nie będę się zbytnio rozpisywał, bo Zayn już nas pogania. Wiedz, że wszyscy bardzo Cię kochamy i na zawsze będziesz częścią naszej paczki.
Zaopiekuję się tymi wariatami.
Buziaki x
Liam

Kochana Fay,
Dzięki za pozdrowienia. I z pewnością zaprosimy Cię na nasze wesele jako jedną z pierwszych. Na razie nie omawialiśmy tego z Eleanor, ale miłość kwitnie.
Postanowiłem, że utrzymam ten list w wesołym klimacie. Więc Harry właśnie drapie się po głowie i maca loczki. Niall pomiędzy pisaniem je zestaw z Nando's. Liam jest zmartwiony, ale wciąż powtarza, że tak musiało być. A Zayna pewnie potrawisz sobie wyobrazć. Krąży po pokoju i zaraz zrobi dziurę w nowiuśkim dywanie.
Nie daj się, Młoda!
Louis
P.S. Pamiętaj o zdrowym odżywianiu! Marchewki ponad życie!


Fay,
Co do moich randek ze starszymi kobietami to mam nadzieję, że wiesz, że były to tylko plotki... No może oprócz Caroline. Ale od tamtej pory wolę młodsze.
Miałem nadzieję, że w bliskiej przyszłości zbliżymy się do siebie. Nie mieliśmy okazji zakumplować się, a teraz jako była Zayna powinienem być na Ciebie zły za to co odwaliłaś. Ale nie potrafię. Za bardzo  przyzwyczaiłem się do Twojej obecności i bardzo będzie mi jej brakowało. 
Nie żałujmy niczego. 
Ale jeśli jeszcze nie wyjechałaś i czytasz to na przykład przed wejściem do samolotu, nie wsiadaj! Zostań! Nasze życie będzie teraz w pewnym sensie puste, choć jest nas tak wielu. A mam głównie na myśli Zayna. 
Zawsze możesz do nas wrócić.
Trzymaj się!
Harry


Hej.
Nie mam pojęcia co mogę Ci napisać. Dzięki za gratulacje. Nie wiem skąd dowiedziałaś się o Effy, ale cieszę się, że nie musiałem Ci o tym teraz pisać. Poznaliśmy się kilka dni temu na dyskotece. Ona jest wspaniała! I świetnie gotuje.
Nie będę Cię oceniał, bo skoro postanowiłaś wyjechać i odpocząć to Twoja sprawa. Wierzę, że tak jest lepiej i popieram Cię jeśli tylko w to wierzysz.
Ale generalnie boję się o Zayna. Nie wiem czego możemy się spodziewać, nie wiemy czy będzie w stanie znów koncertować. Wczoraj w ogóle nie wyszedł z pokoju, nie mówiąc już o jakimkolwiek jedzeniu.
Mam nadzieję, że wkrótce wrócisz wypoczęta i będziesz miała siły, aby z nami znów przebywać.
Odpoczywaj!
Niall

Ostatnią kartkę trzymałam w dłoni bardzo długo nim wreszcie zaczęłam czytać. Zagłębiałam się w każde zdanie, prześledzałam każde słowo po kolei i zastanawiałam się jaką miał minę, gdy to pisał. 

Teraz, gdy wyciągam te listy z szafki nie mam łez w oczach. Wręcz przeciwnie. Na mojej twarzy pojawia się szeroki uśmiech. Cieszę się, że poznałam pięciu wspaniałych facetów, pięciu przyjaciół. A nie One Direction.
Mam niezbity dowód na pojawienie się ich w mojm życiu.
Jednak nikomu o tym nie powiem.

środa, 23 maja 2012

Nineteen

Gdy podjechaliśmy pod wieżowiec chłopaków, całkowicie się ściemniło. Dłonią musnęłam zimną szybę jakbym chciała złapać wszystkie świecące latarnie. Całkowicie się w tym zatraciłam dopóki Zayn nie zatrzymał się i wyłączył silnik. Jeszcze chwilę trzymał ręce na kierownicy, po czym zdjął je i ułożył na moich nogach zwracając się do mnie twarzą. Jego szczery uśmiech wywołał u mnie radość, bo wiedziałam o czym myśli. Nie chciał wchodzić do góry.
- Nic z tego, kochasiu - szepnęłam wprost do jego ucha. - Nie tym razem.
Chciałam go jeszcze ucałować w policzek, ale momentalnie oparł się o swój fotel. Minę zrobił obrażoną, ale i tak chciało mi się śmiać.
- Nie to nie - powiedziałam.
Otworzyłam drzwi samochodu, ale Malik natychmiastowo je zatrzasnął i nachylił się nade mną. Nasze usta zetknęły się w krótkim pocałunku. Spojrzałam na niego z podniesionymi brwiami i pytającą miną.
- No co? Musimy ustalić jakieś formy pożegnania, więc jedną chciałem przećwiczyć - stwierdził.
- Niech ci będzie.
Znowu pociągnęłam klamkę, wysiadłam i udałam się do wejścia. Za sobą usłyszałam charakterystyczny dźwięk zamykania pojazdu i Zayn już się ze mną zrównał. Złapał moją dłoń, która w sumie idealnie pasowała do jego dłoni.
Weszliśmy do hallu, a następnie do windy. Wciąż trzymając się za ręce w milczeniu przejechaliśmy wszystkie piętra. Zatrzymując się na ostatnim wysiedliśmy i podążyliśmy korytarzem do apartamentu.
Już po chwili na paluszkach skradaliśmy się do pokoju Mulata, tak by nikt nas nie przyłapał. Ale z drugiej strony nie mogliśmy się przestać śmiać, choć nie było w tym niczego śmiesznego.
Dochodząc do upragnionego pomieszczenia, gdzieś z tyłu rozległy się kroki, po czym zapaliły się wszystkie światła na korytarzu. Przed nami stanęli Liam oraz Danielle z szerokimi uśmiechami na ustach.
- Gdybyście tylko zobaczyli swoje miny! - krzyczał Payne między napadami głupawki. - Nie mogę, chyba się posikam.
Peazer leżała już na podłodze tarzając się i uderzając w posadzkę pięściami. Mogłoby się wydawać, że nic nie przerwie tej chwili zapomnienia.
- Kto tak drze mordę?! - słychać Harry'ego.
- Uspokój się - powiedział Zayn do właśnie przybyłego Stylesa.
Danielle i Liam zachowywali się jak nigdy dotąd. Dziwnie.
- Co piliście? - spytałam ostrożnie.
Ale oni jeszcze bardziej krzyczeli, nie wspominając o chodzącym tam i z powrotem Harry'm, który jęczał, że jest zmęczony.
- Spadam - szepnęłam Zaynowi z nadzieją, że poradzi sobie z nimi.
Weszłam do pokoju i rzuciłam się na łóżko. Jest ono tak wąskie, że dopiero teraz zastanawiałam się nad tym, jak ostatniej nocy się na nim zmieściliśmy.
Usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości, gdzieś z okolic kuchni. Wstałam i udałam się tam od razu zauważając komórkę leżącą na kuchennym stole. Podniosłam ją i odczytałam SMS-a.
Jestem u ciebie, nie jest dobrze. Przyjedź jeśli możesz. 
To oczywiste kto był nadawcą tej wiadomości. Wybiegłam na korytarz i podbiegłam do Zayna.
- Mógłbyś podwieźć mnie do mojego domu?

- Podjadę do monopolowego po coś mocniejszego, bo trzeba opić sama wiesz co - powiedział z uśmiechem Zayn zatrzymując się przed moim domem.
W odpowiedzi dostał tylko szybkiego buziaka w policzek. Wypadłam jak najszybciej z samochodu i pobiegłam w stronę drzwi. Z niewiadomo jakiego powodu dłonie trzęsły mi się niemiłosiernie i nie potrafiłam wsadzić klucza w zamek. Gdy w końcu to zrobiłam weszłam do środka, gdzie panowały egipskie ciemności. Dłonią próbowałam wymacać na ścianie pstryczek, ale nie umiałam go znaleźć. Na nic zdała się moja znajomość domu, bo rozkojarzenie zdziałało swoje.
- Halo? - powiedziałam gdzieś w stronę salonu. - Jesteś tu? - spytałam zdenerwowana. Miałam wrażenie, że nie wydarzy się nic dobrego.
Uchyliłam drzwi dużego pokoju i poczłapałam do środka trzymając się ściany. Lampka w rogu pokoju zapaliła się oślepiając mnie. Po chwili ujrzałam tak bardzo znaną mi twarz.

***

Bujałem się w rytm muzyki. Tandetne techno, alkohol i zapach tytoniu otumaniał mnie jak nic innego. Znajdowałem się na samym środku zatłoczonego parkietu z piwem w ręce i rozluźniony tańczyłem. Nie zwracałem uwagi na gapiących się, czy robiących zdjęcia ludzi. Miałem w dupie ich komentarze i wybujałe historyjki na nasz temat.
- Chyba trochę przesadziłeś - usłyszałem jakiś głos.
Podniosłem wzrok i spojrzałem na niską blondynkę, która wlepiała we mnie swoje małe szare oczka.
- Do mnie mówisz? - spytałem wskazując na siebie palcem. - Czuję się wyśmienicie - dodałem, gdy kiwnęła twierdząco głową.
- Nie wydaje mi się. I myślę, że jutrzejszy kac da ci do myślenia. Nie mówiąc już o wszystkich brukowcach.
- Znamy się w ogóle? - Odparłem wścibskim głosem.
- Opowiem ci wszystko, gdy tylko się stąd wydostaniemy - powiedziała dziewczyna.
Z braku większych planów na zakończenie tej nocy, udałem się za nią bez słowa. Znaleźliśmy się na zewnątrz, a blondi wskazała na najbliższą ławkę. Podszedłem tam chwiejnym krokiem, a ona tuż za mną. Usiedliśmy.

***
- Po co napisałaś, jak nic ci nie jest? - spytałam stojącą w rogu Cassie.
- Zbliżyłaś się do Zayna, huh? - odpowiedziała pytaniem na pytanie. - Obserwowałam was dzisiaj. Nieźle razem wyglądacie.
- Odbiło ci?
Przerażona powagą Cassie nie mogłam nic innego z siebie wydusić.
- Czuję się wyśmienicie. W porównaniu do ciebie, za kilka minut będę tryskała zdrowiem.
Na jej twarz wstąpił złośliwy uśmieszek, a zza pleców wyjęła nóż sprężynowy.
- Co to wszystko ma znaczyć?! Dlaczego mi to robisz?! Przecież się przyjaźnimy.
- Już długo nie ma naszej przyjaźni. Skończyła się, gdy zabrałaś mi Robbie'go. A teraz ja zakończę naszą 'znajomość' odbierając ci życie.
- Cassie nie waż się tego robić - mówiłam wycofując się z pokoju. - Będziesz mnie miała na sumieniu, nie będziesz mogła o tym zapomnieć. Nie warto! - krzyknęłam i wybiegłam z domu.
Dziwacznie, ale w miarę szybko przeskoczyłam niską furtkę i zaczęłam bieg wzdłuż pustej już ulicy. Nogi odmawiały mi posłuszeństwa, a w głowie szumiało. Daleko w tyle było słychać jakieś krzyki, lecz nie potrafiłam ich rozróżnić. Brzmiały jednakowo.
Skręciłam za jakimś blokiem i wciąż biegiem starałam ukryć się za jakimś drzewem. Jednak żadne nie było zbyt bezpieczne.
Nie próbowałam odwracać się do tyłu, by obliczyć dzielącą mnie i Cassie odległość. Wiem, że strach sparaliżowałby mnie doszczętnie. A to było najmniej pożądane w tym momencie.
Pokonałam kolejny zakręt i wskoczyłam w pierwsze krzaki jakie zauważyłam. Przyklęknęłam i spoglądałam w stronę, z której przybiegłam.
Nagle za swoimi plecami usłyszałam sapanie. Nie mogę się obrócić. Co jeśli to Cassie i chce mnie zabić? - mówił głos w mojej głowie. Ale jeśli nie będziesz się broniła, to możesz nie przeżyć tej nocy - mówił kolejny.
Powoli wyprostowałam plecy i podniosłam się z klęczków. Obróciłam się na piętach i nie podnosząc wzroku patrzyłam na ubłocone, znajome mi zresztą, buty. Odważyłam się spojrzeć wyżej, najpierw na pobrudzone trawą spodnie, a potem na rozszarpaną koszulkę. Zakrwawione dłonie złapały mnie za ramiona i potrząsały jak lalkę. Nieznajomy mówił coś, ale strach nie pozwalał mi go zrozumieć.
Śliczne brązowe oczy zaszkliły się.
- Fay! - krzyczał chłopak o kruczoczarnych włosach. - Odpowiedz mi!
- Zayn? - zapytałam niepewnie. Byłam przygotowana na Cassie. - Myślałam, że to ktoś inny - wyszeptałam i z płaczem wtuliłam się w tors Malika. Odpowiedział mi tylko jego cichy jęk. Podniosłam wzrok, ale nie zdążyłam spojrzeć mu w oczy bo rozproszyła mnie wilgotna i lepka od czegoś moja ręka. On był ranny.
- Zayn? - spytałam cichutko. - Tylko nie mów, że ONA ci to zrobiła - mówiłam przez łzy. - Musimy coś zrobić...
- Cii - uciszył mnie. - Ty musisz wrócić do nas, tu nie jest bezpiecznie.
- Ale Zayn! Ona cię dźgnęła, musimy jechać na pogotowie.
- Jedyne gdzie musimy jechać to nasz dom. Chodź - dodał jeszcze i złapał moją brudną od krwi rękę i ruszyliśmy.


_____
Dłuższy niż zwykle ;)

środa, 16 maja 2012

ŚWIĘTUJEMY!

Świętujemy! Dzisiaj przekroczyliście 10000 wejść!
Gorąco za to dziękuję, a także za to, że AŻ 70 (!) osób zadeklarowało się do regularnego czytania tego bloga.
Jest to dla mnie ogromny osobisty sukces i jestem Wam baaaaardzo wdzięczna.
Wszystko to, oczywiście, zawdzięczam Wam i naprawdę nie wiem jak i jakimi słowami mam podziękować.
Wciąż nie potrafię pojąć, że taka ilość osób wchodzi tu, żeby poczytać kilkadziesiąt zespojonych ze sobą zdań, kilka głupich przelanych pomysłów. A cieszę się jak dziecko, które dostało lizaka.
No i do tego wczoraj rozpoczął się piąty miesiąc istnienia tego opowiadania, co również przynosi mi nieograniczoną radość.

A co Wy o tym sądzicie? Kiedy dodać kolejny rozdział? :> (piszcie w komentarzach ;) )

piątek, 11 maja 2012

Dieciocho

Enjoy! ;)

- Chyba jestem w niebie - szepnęłam odrywając się od Mulata.
- Ale ja wyżej.
Znów ten cwaniacki uśmieszek.
- Jak wysoko? - chciałam wiedzieć.
- Trzy metry nad niebiem* - powiedział.
Spojrzałam na niego z udawaną złością.
- Jak możesz podrywać mnie tekstami z filmów?
Zayn zmarszczył brwi i spuścił wzrok. Złapałam go. W końcu!
- Przepraszam - szepnął, a ja zaczęłam się śmiać.
- Nie masz za co. W sumie to było bardzo słodkie. - Uśmiechnęłam się, a jego twarz pojaśniała.
- Więc... - Zaczął przeciągle. - Skomentujesz jakoś to, co ci przed chwilą powiedziałem?
Umm. Mam mu powiedzieć?! 
N-n-no - zająknęłam się jak nigdy.
Zayn pogłaskał mnie po policzku i przybliżył się do mnie.
- Powiesz mi? - spytał tym swoim cholernie zmysłowym szeptem. Miałam ochotę zamknąć oczy, poczuć jego usta na swoich i oddać się temu, bez pośpiechu, nie zważając na otaczający nas świat.
- Tak - odpowiedziałam najnormalniejszym głosem wyzbytym uczuć. - Umm... No więc, myślałam, że znasz moją pozycję. Ale skoro mówisz, że nie...
- Powiedz to wreszcie! - krzyknął Malik. - Skoro nie czujesz do mnie tego, co ja do ciebie, to po co mnie w ogóle zwodziłaś? - Chłopak podniósł się z kolan i wstał schodząc z koca. Ja zaś siedziałam jak wryta nie wiedząc co powiedzieć. - Po co pozwoliłaś mi z sobą spać? Dlaczego, do jasnej cholery, dopuściłaś do tego, żebym przy tobie tracił zmysły, nie umiał wypowiedzieć zdania i chciał cię całować przy każdej możliwej okazji? - Wziął gleboki oddech i odwrócił się do mnie plecami.
Widziałam jak płytko oddychał co przyprawiło mnie o dreszcze i poczucie winy. Czy on właśnie płakał? 
- Malik! - krzyknęłam wstając.
Momentalnie się odwrócił, ale nie patrzył na mnie. Spoglądał na swoje nike'i. Jego oczy były zaczerwienione, a na twarzy nie gościł już uśmiech, który tak bardzo kochałam. Coś mnie tknęło, a w żołądku poczułam dziwny uścisk.
- Kocham cię, głuptasie - szepnęłam.
Podniósł wzrok i  niepewnie zrobił krok do przodu. Ja także się zbliżyłam i zarzuciłam mu ręce na szyję. On zaś ujął mój podbródek i delikatnie musnął moje usta swoimi. W moim brzuchu znów coś się poprzewracało, ale tym razem był to ewidentnie dobry znak.
Zayn złapał mnie za biodra i podniósł. Czułam się jakbym latała, jakkolwiek tandetnie to brzmi. Podszedł do koca i ułożył mnie na nim.
- Wygodne miejsce dla mojej księżniczki - szepnął mi do ucha, a ja zachichotałam. Przewróciłam się na lewy bok i powróciliśmy do całowania się. Ręka Mulata spoczywała na moim biodrze co jakiś czas gładziła moje plecy. Oderwaliśmy się od siebie i spojrzeliśmy sobie w oczy. Bardzo dobrze wiedziałam czego pragnie. Jak zresztą każdy mężczyzna. Jednak to miejsce nie było do tego odpowiednie. Ale co mi tam.
- To już straciłeś ochotę? - spytałam figlarnie.
Chłopak przecząco pokiwał głową i przyciągnął mnie do siebie. Zaczął obsypywać mnie milionami całusów. Najpierw usta, potem przeszedł na policzki, szyję, obojczyk. Trochę się uniósł i okrakiem zawisł nade mną nieprzerwanie całując gdzie popadnie. Pociągnęłam go za brodę, dając do zrozumienia, że ma wrócić do moich ust, co też natychmiast zrobił. Poczułam jego ciepłe dłonie na swoim brzuchu, który odsłaniał powoli podciągając moją bluzkę. Zauważyłam także, że delikatnie ciągnąc jego włosy sprawiałam mu dodatkową przyjemność.
Mulat zdawał się szaleć, bo co chwilę zmieniał pozycję i co chwilę dotykał mnie w innym miejscu. Miałam cichą nadzieję, że to tylko i wyłącznie z mojego powodu, ale możliwe, że podniecenie tak na niego działało.
Znów na chwilę oderwał się ode mnie, ale tylko po to, by ściągnąć swój biały podkoszulek ukazując wydatną muskulaturę. Jego rozpalone plecy wyginały się z każdym dotknięciem mojej skóry.
Oboje wydawaliśmy się już zmęczeni i jestem pewna, że gdyby ktoś wtedy usłyszał nasze dyszenie byłby zdegustowany. Ale nie przejmowaliśmy się tym, bo wierzyłam, że Malik upewnił się, żeby nikt tu nie przychodził.
Nim się obejrzałam leżałam już w samym biustonoszu i spodniach, a Zayn w bokserkach. Gdy zdałam sobie sprawę z powagi sytuacji oderwałam się od jego ust i opadłam na koc.
- Co jest? - spytał wyraźnie zaniepokojony. - Jeśli to za szybko to przepraszam, ale...
- Nie - przerwałam mu. - Po prostu nie chcę zrobić tego teraz z tobą.
 Cholera! Chyba źle się wyraziłam. Ale Zayn już się ubierał nie zwracając na mnie uwagi.
- Hej - powiedziałam próbując złapać jego rękę, aby zaprzestał. Opuścił ramiona i zgarbił się wpatrując mi się w oczy. - Nie chcę abyś szybko ze mną zerwał, bo wtedy będę myślała, że to przez ten seks. Że nie byłam wystarczająco dobra, że ci się nie podobało...
- Ejejej - szepnął Malik i złapał moją twarz. - Nigdy bym cię nie zostawił, nie mówiąc już o takim głupim powodzie. A seks z tobą byłby najlepszym pod słońcem. Powiedziałem ci, że cię kocham i bez względu, czy będziemy to robili czy nie, nie zostaniesz sama. Nie pozwolisz mi odejść.
- Kocham cię - odparłam i go pocałowałam.
Po chwili byliśmy gotowi do wrócenia do auta, w pełni ubrani i głodni. Ruszyliśmy, a że powoli się ściemniało Zayn trzymał moją dłoń, żebym nie wywróciła się na żwirze. Wyszliśmy tą samą żelazną bramą i znaleźliśmy się bezpieczni w samochodzie. Odjechaliśmy.

* Trzy Metry Nad Niebem - film ( osobiście polecam hiszpańską wersję xd)
No i zapraszam na you-will-always-remember.blogspot.com

sobota, 5 maja 2012

Mam dla was znów niespodziankę. Chociaż czuję, że znowu nie będzie szału.
Tak więc założyłam KOLEJNEGO bloga ;) you-will-always-remember.blogspot.com
Mam nadzieję, że przynajmniej połowa z was tam wpadnie, może nawet zostawi komentarz.
Liczę na was <33
Pozdrawiam ;)