sobota, 28 stycznia 2012

Seis.

Jeśli przeczytałeś zostaw komentarz!

Dziwnie czułem się, patrząć jak niejaka Karen siedzi Harry'emu na kolanach, bawiąc się jego włosami. Na oko trzydziestokilkuletnia brunetka, z oczami, które, nie wiem dlaczego, wydawały się znajome. Jej średniej długości włosy, opadały skręcone na twarz, co najwidoczniej jej nie przeszkadzało. Gdy przyszliśmy do tego pokoju jakieś dwadzieścia minut temu, już tu była i zapytała tylko, czy mogłaby z nami poczekać na swoją bratanicę, która ma prowadzić z nami wywiad. Zgodziliśmy się i zajęliśmy miejsca. Pokój był dość duży, jak na pomieszczenie przeznaczone do robienia wywiadów. Założę się, że było jednym z większych na tym piętrze. Rozsiadłem się przy jakimś stole kładąc nogi na nim, Liam z Niallem rzucili się na kanapę, Louis przy biurku, a Harry, z Karen na kolanach, na fotelu. Szeptali sobie coś do ucha, podejrzewam, że jakieś sprośne słówka, bo przecież nasz Harold gustował w starszych kobietach. Ale to w końcu jego wybór. Zwrócony plecami do drzwi patrzyłem jak Liam łaskocze Irlandczyka i jak Louis bawi się komórką, czekając pewnie na sms-a od Eleanor. Oglądałem w międzyczasie swoje paznokcie, które nagle stały się interesujące. Cholera. Kiedy zacznie się ten wywiad? - myślałem. W tym samym momencie usłyszałem jak drzwi się otwierają. Bez pośpiechu wstałem, żeby się przywitać. Odwróciłem się i zobaczyłem Fay, a na jej twarzy gościło zaskoczenie. Już wiem skąd znałem oczy Karen. Obok dziewczyny stał wysoki, jakby farbowany brunet z również zaskoczoną miną.
- Mamo! Co ty wyprawiasz?! - krzyknęła brunetka. Kobieta momentalnie podniosła się z kolan Harry'ego ze zdziwieniem.
- Jaka 'mamo'? - zapytał loczek zdezorientowany. Teraz wszyscy już stali, spoglądając co chwila na kogoś innego. Tylko Louis z Niallem próbowali powstrzymać śmiech, ale im to nie wychodziło.
- Fay... - zaczęła kobieta. - Mówiłam ci, żebyś nie mówiła tak do mnie przy ludziach - dodała półszeptem. Liam wybuchł śmiechem, a ja zmierzyłem go tylko wzrokiem, mówiącym ' przestań debilu, to poważna sprawa'.
- A co, może mam ci mówić Karen? - Fay dopiero się rozkręcała.
- Czy ktoś mi może wytłumaczyć, co się tu dzieje? - Harry znów się wtrącił.
- Nie oddzywaj się, ty cholerny podrywaczu cudzych matek! - wow. Dobra jest. Mocny głos ma.
- Fay. Mogłabyś się nie drzeć?! - już wiem, po kim to odziedziczyła...
- Będę krzyczała ile mi się podoba! I nic ci do tego. Przecież i tak nigdy nie ma cię w domu! Ani przy mnie! - Trochę zeszła z tonu, ale sądzę, że to wszystko zmierza w złym kierunku.
- Może wszyscy się uspokójmy i przejdźmy do wywiadu, huh? - zapytałem cicho i niepewnie. Liam podszedł do mnie i razem z Niallem i Louisem wyprowadzili mnie z sali. Czyli zostają tam tylko matka z córką, Harry i ten chłopak. Przeszedłem obok niego i zmierzyłem go wzrokiem. Co z tego, że był większy ode mnie o jakąś głowę, i szeroki dwa razy tak jak ja? - myślałem. Wyszedłem i oparłem się o ścianę tuż obok drzwi. Zaraz za nami wyszedł też Harry, najwidoczniej wyproszony. Starałem się trochę podsłuchać, żeby dowiedzieć się przynajmniej kim był ten gostek.
- Zamknij się Robbie... - Fay krzyczała, a on mówił za cicho i nie było nic słychać. Cholera, ale z niego ciota! - Nie interesuje mnie twoje zdanie mamo! Poradzę sobie z tym sama.
Znów nic nie słychać. Wychodzi na to, że Karen już nie krzyczała.
- Ja będę sobie wybierać partnerów i nic ci do tego. - Wow. To chyba coś poważnego, bo dziewczyna drze się w niebogłosy i raczej nie ma zamiaru przestać.
- Robbie, prosiłam cię, żebyś się nieoddzywał. Najlepiej stąd wyjdź i to już! - Momentalnie się wyprostowałem, bo zza drzwi wyleciał chłopak.
- Harry Styles - chwilę później loczek wyciągnął rękę w stronę farbowanego bruneta, który potrząsnął nią i odpowiedział:
- Robbie Adams - nieznaczny uśmiech błąkał się na jego twarzy.
- To Liam i Niall - przedstawił ich wskazując dwóch nastolatków stojących naprzeciwko mnie. - To Louis - kontynuował pokazująć na błazna zespołu, który najwidoczniej nie był dziś w nastroju do żartów. - No i Zayn - zatrzymał swoją dłoń na mnie podchodząc i kładąc mi ją na ramieniu. Nie chciałem wysilać się na uśmiech, ale wiedziałem, że jak tylko stąd wyjdziemy Liam zrobi mi wykład na temat dobrego wychowania i kultury osobistej. Zmierzyłem go wzrokiem, od stóp do głów. Niezły goguś - pomyślałem. Pewnie myśli, że jak przyjdzie na wywiad z 1D to nagle stanie się ważny. Uniosłem tylko dłoń w geście powitania.
- Czym się zajmujesz, Robbie? - zapytał się Niall.
- Nie bądź taki ciekawski, mały Irlandczyku - wtrącił się Louis.
- Jestem dziennikarzem - odparł niejaki Adams z uśmiechem na twarzy. Liam zrobił wielkie oczy i odpowiedział :
- To musi być strasznie ciekawy zawód, co?
- Zależy od tego jakiej specjalności jesteś dziennikarzem.
- A ty, jakim jesteś? - zapytał tym razem Harry. Dlaczego oni go tak napastowali tymi pytaniami? Przecież to nie było nawet ciekawe.
- Na razie jestem felietonistą, ale chciałbym zostać koresponderem. - Chłopcy patrzyli na niego jakby uciekł z wariatkowa.
- Mógłbyś mówić po ludzku? - Niall wydawał się lekko nie w temacie. Z kim ja się zadaję? - myślałem. To są chyba kompletni debile, którzy najwyraźniej nie uczyli się w szkole. Nie mówię już o oglądaniu dziennika.
- Felietonista to ktoś, kto pisuje do gazet, takich jak tygodniki, dwutygodniki, czy miesięczniki. Koresponder to osoba, relacjonująca wydarzenia z miejsca, w którym się rozgrywały. - Robbie wydawał się spokojny i nie dziwiło go, że 1D pyta go o takie sprawy. Tylko stałem i obserwowałem całą tą szopkę.
- Są jeszcze reporterzy - chyba zauważył ich dziwne miny, bo kontynuował - tacy z wiadomości, czaicie? - Wszyscy zaczęli kiwać głowami, na znak, że rozumieją. Pan 'ja wielki dziennikarz, kim to ja nie jestem' uśmiechnął się z tą głupkowatą miną. Takich ludzi powinni odrazu wyludniać na Syberię. Samolubnych, zapatrzonych w siebie egoistów.
O dziwo hałasy w sali ucichły i zaryzykowałem wejściem w sam środek III wojny światowej. Podniosłem ręce w geście kapitulacji, gdy przechodziłem przez drzwi. Fay siedziała na biurku, a Karen po drugiej stronie pomieszczenia na fotelu, na którym obściskiwała się z Harry'm.
- Czy jesteśmy już bezpieczni? - zapytałem z powagą, a one tylko wybuchnęły śmiechem. Lekko zdezorientowany wszedłem głębiej do pomieszczenia i rozgościłem się na 'swoim' dawnym miejscu. Reszta poszła w moje ślady. Gdy każdy już zajął siedzenie Fay wstała, trzymając w jednej ręce podkładkę, a w drugiej dyktafon.
- Zaczynamy? - zapytała jakby nigdy nic, a my niewiedząc co powiedzieć tylko kiwnęliśmy głowami.
- Więc...

5 komentarzy:

  1. haha III wojna światowa :)
    świetny rozdział :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Wooow wojna i to wielka. Matka , która z chłopakiem młodszym od jej córki się bawi... Wielkie zaskoczenia. Czekam na następny i zapraszam do siebie na nowy odcinek ! Pozdrawiam ; )

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahahaha! Zajebisty rozdział ;DD Czekam na następny ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. nie spodziewałam się, że to może być jej matka. ;o a Zayn najwyraźniej nie polubił Robbiego.. wszyscy wiemy z jakich przyczyn ;x [youve-got-that-one-thing.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie!!! Leżę i płaczę ze śmiechu. Że niby Harold i mama Karen? Proszę Cię, hahahahaha. Rozdział zajebisty! Nie ma co <3

    OdpowiedzUsuń