piątek, 10 lutego 2012

Ocho

Przepychanki i spuszczanie sobie lania było naszym ulubiony zajęciem. Nie braliśmy tego do siebie. Ale niektórzy nie mogli tego chyba pojąć. Ale nie o to chodzi. Zaczęliśmy się dogadywać dzień po tym incydencie pod hotelem. Przy poprawkach wywiadu, następnego popołudnia, powiedziała nam smutną wiadomość.


Tamtego dnia weszła do redakcji markotna i cicha, co po wydarzeniach z poprzedniego 'przesłuchania' wydawało się conajmniej dziwne.
- Cześć wszystkim - powiedziała dziewczyna nieco przyciszonym głosem. Rzuciła torbę pod biurko znajdujące się po drugiej stronie pomieszczenia i usiadła na fotelu. Oparła głowę na dłoniach i wpatrywała się tępo w drzwi.
- Zaczynamy? - zapytał się zniecierpliwiony Niall. - Jestem głodny. - dodał.
- Na parterze, po lewej stronie, zaraz za recepcją jest automat z jedzeniem. Skocz sobie coś kupić, bo trochę tu jeszcze posiedzisz. - Odpowiedziała Fay, nie patrząc nawet na Irlandczyka. Ten momentalnie podniósł się z kanapy i pobiegł do drzwi. Otworzył je, ale zaraz odwrócił się do Liama i rzekł:
- Zarzuć jakimś drobniakiem, bo nie wziąłem portfela - robiąc przy tym minę biednego pieska.
- Masz tu £5 i zaraz wracaj. Jesteś przecież potrzebny! - poinstruował go tatuś zespołu i spojrzał na dziennikarę, która odpłynęła dokądś myślami.
- Ziemia do Fay - powiedział Louis i pomachał jej przed twarzą, a ona momentalnie się wyprostowała.
- No to zaczynamy, tak? - zapytała.
- Przecież nie ma Nialla. - odparł zirytowany Harry. - Co się wogóle z tobą dzisiaj dzieje? Wczoraj o mało wszystkich nie pozabijałaś, a dzisiaj bujasz w obłokach.
- Sprawy rodzinne - odpowiedziała i ukryła twarz w dłoniach przecierając oczy. Była chyba dwunasta w południe, a ona wydawała się zaspana. Musiała mieć ciężką noc. Bardzo chciałem wiedzieć co się wydarzyło, ale darliśmy koty więc wolałem nie podejmować tematu. Podczas ostatniego spotkania pod hotelem nie było aż tak źle, ale nie było też super-pięknie. Można powiedzieć, że nasze relacje wtedy były na neutralnym poziomie. Wyraźnie nie chciała się kłócić. Tak więc po wytłumaczeniu jej tej durnej zabawy, jaką były nasze ulubione przepychanki na hotelowych trawnikach odwieźliśmy ją do domu. Przez całą drogę nie odezwała się słowem, więc coś musiało być na rzeczy. Wychodząc podziękowała za podwózkę i ruszyła do drzwi wejściowych, chwilę później znikając za nimi.
W końcu przyszedł Niall i rozpoczęliśmy poprawki. Zajęło nam to mniej więcej dwie godziny, plus przerwy na wyjścia do toalety. Nie którzy gubili się po drodze do niej, więc nie była to najbardziej profesjonalna praca.
Gdy byliśmy już wolni, chłopacy z pośpiechem wybiegli z budynku, nie wiadomo dlaczego, kierując się do metra. Nie chciało mi się jeszcze wracać do hotelu i musiałem porozmawiać z Fay...
- Zaczekaj! - krzyknąłem do dziewczyny, czując się jakby historia się powtarzała.
- O co chodzi? - zapytała niepewnie. Na jej twarzy nie były wypisane żadne uczucia.
- Chciałbym z tobą chwilę porozmawiać - powiedziałem, mając nadzieję, że mnie nie spławi i że nasza przechadzka nie skończy się tak jak ostatnio. - Co się stało? To chyba nie przez nas, huh? Bo jeżeli cię obraziliśmy to bardzo przepraszam.
- Nic się nie stało. Nie wiem dlaczego wciąż mnie o to pytacie. - Chyba zaczynała się denerwować, a to zazwyczaj nie wróżyło dobrze.
- Poprostu pomyślałem, że zapytam, czy coś się nie stało i czy czegoś nie potrzebujesz. Taka tam, koleżeńska przysługa. Rozumiesz? - dodałem, starając się panować nad głosem, żeby nie zabrzmiał żałośnie, czy coś.
- Naprawdę nic się nie stało. Ale jeśli nie masz co robić, zawsze możesz mnie odprowadzić... - powiedziała nawet na mnie nie patrząc. - Jeśli nie będziesz starał się mnie pocałować, tak jak ostatnio - dodała spuszczając głowę i delikatnie się uśmiechając.
- Więc ruszajmy! - krzyknąłem, chyba za głośno, a ona zaczęła iść. Zostałem chwilę z tyłu zdziwiony, że mówiła na serio, ale zaraz do niej podbiegłem i szliśmy ramię w ramię oddaleni od siebie o metr. Tak, bezpieczny metr, żebym nie miał powodu do pocałowania jej. Ale czy ja tak naprawdę chciałem to zrobić? Nie wiem. Jakaś część mówiła mi, że nie byłoby to dobrym rozwiązaniem, a inna pragnęła tego tak bardzo... Cholera. Nie mogę jej tego zrobić. Przecież ona nadal wierzy w tą bajeczkę o Anie.
- Ostatnim razem jak tak szliśmy - zacząłem niepewnie - ty mówiłaś o sobie. Tak więc teraz moja kolej. Co ty na to?
- To będzie interesujące - odparła i w końcu na mnie spojrzała. Uśmiechnęła się, a mnie przeszedł przyjemny dreszcz wraz z z ukłuciem w sercu. Co się ze mną dzieje?!
- Tak więc... Pochodzę z East Bowling w Bradford. Jestem w twoim wieku, co jest nieco dziwne, bo nie czuję się dorośle. Od małego lubiałem być w centrum uwagi i chyba już mi tak zostało - powiedziałem i zacząłem się dziwnie śmiać. Gdy ona prychnęła przestałem i kontynuowałem. - Wiesz, że gdybym nie był w zespole, pewnie uczyłbym się na nauczyciela angielskiego? To trochę śmieszne, ale chciałbym także być aktorem. Myślisz, że miałbym jakieś szanse? - spytałem Fay, próbując wciągnąć ją trochę do rozmowy, która była moim monologiem.
- Tak, myślę, że nawet jeśli twoje zdolności aktorskie byłyby równe zeru, nadrobiłbyś to wyglądem. - Zaczęła się chichrać. To nie był śmiech, to był jakiś dziwnie zduszony chichot, który był w pewnym sensie uroczy. Też zacząłem się śmiać. Łzy zaczęły spływać mi po policzkach, więc szybko wytarłem oczy i zauważyłem, że ona zrobiła to samo.
- A ty, gdybyś nie była dziennikarką, kim byś została? - wyciągnąłem paczkę papierosów i zapalniczkę z kieszeni dżinsów. Kiedy paliłem rozluźniałem się, a tego brakowało mi podczas rozmowy z Fay. Rozluźnienia.
- Wiesz, myślałam, że dzisiaj rozmawiamy o tobie.
- Chyba się nie wstydzisz, co? - chciałem wiedzieć.
- No coś ty. Zawsze chciałam być księżniczką. Jak każda mała dziewczynka. Ale niestety, w moich żyłach nie płynie błękitna krew. Cóż za strata. - zrobiła smutną minę, po czym znów zaczęła się śmiać. Zaciągnąłęm się i wypuściłem dym w drugą stronę, żeby nie musiała go wdychać. Nagle się zatrzymała. Nie zorienowałem się w porę i przeszedłem jeszcze kawałek i odwróciłem się. Podeszła do mnie z miną, która mówiła, że nie ma już zamiaru się śmiać. Podniosłem rękę do ust, żeby znów się zaciągnąć, ale ona momentalnie wyciągnęła mi go z ręki i zrobiła to za mnie. Zaczęła się krztusić i kaszleć po czym zrzuciła niedopaloną fajkę na chodnik i zdeptała ją wgniatając brutalnie w ziemię. Chciało mi się śmiać widząc jak nie umie złapać tchu.
- Oddychaj - podszedłem do niej i delikatnie zacząłem ją klepać po plecach. - Czy wiesz, że to był mój ostatni papieros z tej paczki? - zapytałem, gdy już odzyskała dech.
- Gówno mnie to obchodzi! - krzyknęła mi prosto w twarz. Oho! Zaczynało się. To był zły sygnał. - Nie będziesz przy mnie palił!
- To po co się zaciągałaś?! - zdenerwowałem się. - Trzeba było odrazu go zdeptać i nie byłoby problemu!
- Nie byłoby problemu?! Problemami są uzależnienia, a jakbyś nie wiedział to cię poinformuję. Papierosy zabijają! - Zaczęła żywo gestykulować dłońmi i coraz bardziej się do mnie przybliżać. Uderzała mnie raz po raz w klatkę piersiową, nawet sobie nie zdając z tego sprawy. A mnie za każdym razem przechodziły ciarki. Chyba tego nie wytrzymam. Po prostu nie mogę. Nie słyszałem już co do mnie krzyczy. Przekleństwa leciały długą wiązanką, ale nie potrafiłem zrozumieć jakie. Szybkim ruchem złapałem za jej nadgarstki i przyciągnąłem ją do siebie, na tyle, ile to było możliwe i pocałowałem. Tak, zrobiłem to. Długi, namiętny i pełen uczucia pocałunek. Nie chciałem sie od niej odrywać i jak widać, ona ode mnie też. Staliśmy na tym chodniku jak zaklęci i po prostu się całowaliśmy. Nie wiem ile minęło, gdy wkońcu przestałem, odsuwając się od niej o krok.
- Przepraszam - powiedziałem, spuszczając głowę.

***
Ta końcówka mi się osobiście nie podoba, ale wyszło co wyszło. w następnym rozdziale będzie podana ta 'przykra wiadomość' żeby nie było niedomówień.
I jeśli przeczytałeś, zostaw komentarz, nawet jeżeli ci się nie podobało ;)
dziękuję za uwagę ;D i miłego czytania ;)

3 komentarze:

  1. Znów ją pocałował? Ale akcja z papierosem mnie powaliła , jakbym widziała siebie i znajomych , którym tyłki truję. Czekam na kolejny odcinek. Pozdrawiam ; )

    OdpowiedzUsuń
  2. haha niezłą akcja xD
    świetny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  3. e tam, nie przesadzaj końcówka jest rewelacyjna. świetna historia bardzo mi się podoba

    OdpowiedzUsuń