czwartek, 16 lutego 2012

Diez.

Nie umiałam zasnąć. Jakim cudem Zayn Malik mógł właśnie spać w moim domu? Nie żebym była jego fanką, czy coś, ale to jest po prostu niemożliwe. Przecież on jest członkiem sławnego One Direction. Jak mogłam mu na to pozwolić? Pewnie rano przyjdzie tu reszta watahy i z mojego domu zostaną same fundamenty.
Była siódma rano. Nie ma to jak leżeć ponad sześć godzin bezczynnie w łóżku i myśleć właściwie o niczym ważnym.
Podniosłam się z jedynej rzeczy, która mnie kocha, wyciągnęłam z szafy bieliznę, świeży podkoszulek i spodnie od dresu. Wyszłam z pokoju i skierowałam się do łazienki. Weszłam pod prysznic. Może uda mi się odgonić myśli o Maliku. Jednak nic to nie dało. Umyta zaczęłam się wycierać po czym ubrałam się i nawet nie susząć włosów zeszłam na dół. Miałam nadzieję, że jeszcze śpi. Drzwi od salonu były zamknięte, więc może jest jakaś nadzieja. Weszłam do kuchni wyciągając z lodówki mleko i sypiąc do miseczki płatki. Usiadłam na blacie i jadłam, nigdzie się nie spiesząc przygotowaną przez siebie zupę mleczną. Zadzwonił telefon. Ale to przecież nie mój dzwonek! A tak, zapomniałam o Zaynie. Nareszcie, lecz nie na długo.
- Halo? - usłyszałam zaspany głos chłopaka. - U Fay. Nie, poprostu u niej spałem. Nie! Nie było żadnej upojnej nocy razem, palancie! - na te słowa trochę się zarumieniłam. To na pewno Louis dzwoni, bo tylko on może rzucać takimi tekstami. - Nie wiem - kontunuował po dłuższej chwili. - Nie mam siły iść na próbę, nie możemy jej przepłożyć tak o dwie godziny? Nie, powiedziałem ci, że nie będzie szybkiego numerka! Czy ty mnie rozumiesz?! Dobra - powiedział zrezygnowany - będę w Wembley za dwie godziny. - Usłyszałam jak odkłada komórkę na stolik i powoli wstaje. Odwróciłam głowę w drugą stronę i dokończyłam swoje płatki. Do kuchni wszedł jeszcze śpiący Zayn.
- Dzień dobry - przywitał się posyłając mi uśmiech. - Co my tu mamy dobrego? - Otworzył lodówkę i był lekko zaskoczony. - Proszę państwa, dzisiaj na śniadanie zjemy ŚWIATŁO! Przpysznie - odwrócił się do mnie i zapytał - Gdzie jest najbliższy sklep?
- Tuż za rogiem - odpowiedziałam. - Muszę kupić kilka rzeczy, więc możesz być dzisiaj moim bagażowym - zaśmiałam się i spojrzałam na chłopaka, który jeszcze wszystkiego nie ogarniał. - Leć pod prysznic, ręczniki są w łazience. Ja w tym czasie przebiorę się i się zbieramy. Ale tak raz, dwa bo zaraz będą kolejki! - dodałam tylko i nie czekając na jego reakcję zeskoczyłam z blatu i pobiegłam po schodach do pokoju. Zamknęłam drzwi i usiadłam przy biurku. Odetchnęłam głęboko i złapałam za telefon. Wykręciłam znany mi numer i po dwóch sygnałach usłyszałam upragniony głos.
- W końcu! - wykrzyknęła Cassie. - Myślałam, że już nigdy nie zadzwonisz. I co, nagrałaś ten koncert? - zapytała.
- Oczywiście, przecież ci obiecałam. Ale mam ci coś ważniejszego do powiedzenia. W mojej łazience jest Zayn Malik i właśnie bierze prysznic - wstrzymałam oddech czekając na reakcję przyjaciółki.
- Fay... Wiem, że twoja bujna wyobraźnia podrzuca ci jakieś różne, dziwne i sprzeczne obrazy, ale żeby od razu One Direction? To się nie trzyma kupy.
- Jak to? To ty dałaś mi wejściówkę za kulisy, to przez ciebie Zayn pobił Harry'ego i to przez ciebie jest u mnie w domu już drugi raz. Miałam z nimi wywiad i poprawki, ale to już nie twoja wina - mówiłam tak szybko, że Cassie nie chciała mi chyba nawet przerywać. - Kiedy wracasz? - zapytałam.
- Jutro będę w Londynie. Babcia czuje się już lepiej, więc mama powiedziała, że nie mamy po co tam dłużej siedzieć. Dlaczego pytasz?
- Jak to dlaczego? - Czy ona naprawdę mi nie wierzy? - Przecież muszę cię przedstawić. Cassie, ja naprawdę nie żartowałam z Zaynem i z One Direction. O której lądujesz?
- Około 10. Może wpadniesz na lotnisko?
- Pewnie, że wpadnę. I nie jedziesz do domu, tylko od razu do mnie. Porozmawiam z twoją mamą i na pewno się zgodzi.
- Super. Ale wiesz, że nadal ci nie wierzę? - zapytała. Usłyszałam pukanie.
- Proszę - powiedziałam, zasłaniając dłonią słuchawkę telefonu, aby nie było nic słychać. Drzwi uchyliły się i stanął w nich Zayn obwiązany w pasie jednym ręcznikiem i drugim w ręce wycierając głowę.
- Wiesz - zaczął - chyba nie mam ubrań - uśmiechnął się i wszedł dalej. Usiadł na łóżku. - Z kim rozmawiasz? - zapytał.
- Z Cassie - odpowiedziałam. - Z TĄ Cassie, dla której chciałam autografy, i z TĄ Cassie, dla której nagrywałam wasz koncert. O coś jeszcze chcesz zapytać?
- Mogę z nią porozmawiać? - oniemiałam. Czy on mówi serio?
- Jesteś tam jeszcze? - odezwałam się do słuchawki.
- Pewnie, że jestem. Z kim rozmawiasz?
- Zaraz się przekonasz. Ktoś chce z tobą porozmawiać.
Przekazałam słuchawkę Zaynowi, wstałam i usiadłam na łóżku, z którego przed chwilą zszedł. Przyłożył aparat do ucha i powiedział:
-Cześć Cassie, tu Zayn. Tak, TEN Zayn. - Spojrzał na mnie i uśmiechnął się. - Wiem, że nieładnie jest podsłuchiwać, ale słyszałem, że jutro będziesz w Londynie. No to świetnie. Mam nadzieję, że spotkamy się u Fay tuż po twoim powrocie. Tak. Do zobaczenia. - szepnął coś jeszcze do telefonu i oddał mi go podchodząc do mnie. Przytrzymał ręcznik i wyszedł z pokoju. Odłożyłam słuchawkę na biurko i podążyłam za nim. Zeszłam po schodach i weszłam do salonu, gdzie siedział na kanapie i już oglądał telewizję. Usiadłam obok chłopaka, i czując się trochę niezręcznie, zapytałam:
- Kiedy przyjadą chłopaki? - Miałam nadzieję, że jak najszybciej.
- Powinni być za jakieś dziesięć minut. Ale nie łudź się, że stąd wyjdą. Nie ma takiej opcji. Zrobią wszystko, żeby tu zostać jak najdłużej.
- Ale przecież mieliśmy iść na zakupy. Nie zostawię tych świrów bez opieki w moim domu!
- Spokojnie. Mam pomysł. Idź szybko do tego sklepu, a ja zostanę na wypadek, gdyby przyszli. W sumie nie mógłbym iść z tobą tak, czy inaczej, bo nie mam ubrań. - Zaśmiał się i spojrzał w moją stronę. - Leć, ale się pospiesz, bo nie lubię siedzieć sam.
Wstałam i poszłam się przebrać, czego nie zrobiłam wcześniej. Ubrałam krótkie, dżinsowe spodenki i bokserkę, za dużą o chyba dwa rozmiary, przez co było mi trochę widać biustonosz. Niezbyt się tym przejęłam. Zeszłam na dół, zgarnęłam torebkę z przedpokoju, w której znajdował się telefon, portfel i inne drobiazki, i wyszłam z domu krzycząc krótkie:
- Spadam!
Po przekroczeniu furtki skręciłam w lewo i szłam wąskim chodnikiem, aż do przejścia dla pieszych. Przeszłam przez ulicę i moim oczom ukazał się ogromny supermarket. Automatyczne drzwi otworzyły się przede mną, i biorąc koszyk udałam się w stronę najbliższych półek z gotowym jedzeniem. Skoro Zayn powiedział, że szybko nie ulotnią się z mojego domu, trzeba będzie zrobić im coś do żarcia, bo mi z głodu poumierają. Nie mówiąc już o Maliku, który nawet nie zjadł śniadania. Popędzając się w myślach podeszłam do półki i wkładałam do koszyka wszystko co było możliwe. Makaron, sos, mleko, płatki, popcorn, ryż, kaszę, soki, ziemniaki, marchewki, jabłka, pomarańcze, mrożonki. Niosłam to wszystko z nielada wysiłkiem, ale jakoś dostałamłam się do kasy. Wyłożyłam wszystko na taśmę, zapłaciłam za zakupy i poszłam do domu. Droga powrotna była znacznie dłuższa od poprzedniej, co wcale mnie nie dziwiło zważywszy na 'bagaż'. Kolanem otworzyłam furtkę i podeszłam do drzwi, w które zaczęłam kopać nogą. Zrobiłam to tak mocno, że chyba połamałam sobie palce. Ale mniejsza z nimi, gdy ktoś otworzył 'wrota' do mojego domu, nie patrzyłam na niego tylko pobiegłam do kuchni, rzucając zakupy. Ucho jednej z siatki pękło i cała jej zawartość wysypała się na podłogę. Uklęknęłam i zaczęłam zbierać wszystko co wypadło. Ktoś podszedł i zaczął mi pomagać. Podniosłam głowę i zobaczyłam uśmiechającego się Nialla.
- Po co ci tyle jedzenia? Nie wyglądasz na żarłoka. - Jego niebieskie oczy patrzyły na mnie z takim wyrazem, że przeszły mi ciarki. Posłałam mu uśmiech i odpowiedziałam:
- To nie dla mnie... - zacięłam się bo nie wiedziałam co powiedzieć. Odchrząknęłam i spróbowałam kontynuować. - Kupiłam to, bo Zayn nie jadł śniadania i uprzedził mnie, że ty... To znaczy, że wy przyjdziecie - spuściłam głowę zażenowana swoją nieśmiałością. Co się ze mną dzieje?
- Co my tu mamy? - spytał blondyn. Złapał ogórki kiszone i dodał: - W ciąży jesteś, czy co? Tego to nikt nie zje.
- Nie wiedziałam co lubicie, a tak się składa, że miałam trochę więcej funduszy za wywiad z wami i... - zatrzymałam się i spojrzałam w stronę chłopaka. Śmiał się, ale nie wiem z czego. - Co cię tak śmieszy? Może jestem brudna, czy coś? - zaczęłam nerwowo wycierać swoją twarz, z nadzieję, że cokolwiek się na niej znajduje, zaraz zniknie.
- Po prostu uwierzyłaś, że czegoś nie zjemy. To jest aż śmieszne, bo na przykład ja, ja mógłbym zjeść wszystko. - podniósł się z kolan i wyciągnął w moją stronę rękę. Złapałam ją i wstałam. Do kuchni wszedł już ubrany Zayn, a za nim reszta. Harry, co mnie wcale nie zdziwiło, chodził bez koszulki, Liam z telefonem, pisząc zapewnie do swojej dziewczyny. Gdy Louis zobaczył marchewki porozrzucane po podłodze, jego oczy momentalnie się zaszkliły i zaczął krzyczeć:
- Jak mogliście?! Toż to świętokradztwo i zbeszczeszczenie! Nigdy wam nie wybaczą, moje kochane marcheweczki! - uklęknął i zbierając warzywa zaczął je przytulać. Momantalnie wszyscy wybuchnęli śmiechem, a ja spojrzałam na Zayna. Moje zachowanie przy nim było takie naturalne. Nie to co przy Niallu. W tym samym momencie Malik popatrzył na mnie i uśmiechnął się, a ja odwdzięczyłam mu się tym samym. Podszedł do mnie i powiedział:
- To co nam zrobisz do jedzenia?

10 komentarzy:

  1. ODDYCHAJ! ODDYCHAJ! NO ODDYCHAJ, CAROLINE!!! ZAYN BEZ KOSZULKI.... AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA! Mam nadzieję, że nikt tego nie słyszał, hahaha. Zważając na późną godzinę, powinnam zachowywać się trochę bardziej stosownie, ale przy twoim rozdziale najzwyczajniej w świecie NIE IDZIE!!! Po pierwsze.... Przyszedł do niej do pokoju w SAMYM RĘCZNIKU i nic?! Żadnego omdlenia ze strony Fay? No bez przesady. Toż to ZAYN MALIK! Największe ciacho na całym świecie! W całej galaktyce. Po drugie... Osoba, z którą rozmawiał Zayn przez telefon sprawiła, że prawie spadłam z krzesła. A że siedzę na nim, tak jak siedzę, więc nie ma co się dziwić :) Po trzecie... LOUIS I JEGO MARCHEWKI! Popłakałam się czytając o tym świętokradztwie! Zresztą, nieważne. KEEP CALM, CAROLINE! Swoją drogą... Wiesz co mnie intryguje? Niall. Mam wrażenie, że odegra dużą rolę w "związku" Zayna i Fay, a nawet w życiu samej Fay. Okej, kończę ten denny komentarz, żeby nie narobić sobie jeszcze większego wstydu. Czekam na następny rozdział!! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam Twoje opowiadania :D Są takie lekkie i zabawne, mega przyjemnie się je czyta. Czekam na ciąg dalszy!
    [ holdmetight-vick.blogspot.com ]

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny rozdział ;d
    http://onedirection-fun.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetnie się czyta twoje opowiadanie :D Czekam na następny rozdział!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Śliczny ;**** Zresztą jak każdy inny ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. świetne muszę przyznać masz talent ;>

    OdpowiedzUsuń
  7. oh.. kocham, kocham, kocham! :)
    Czekam na kolejny post. :)

    Zapraszam do siebie. :)
    http://meisie812sny.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Super ! Zapraszam do mnie :)
    http://musicjam1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja się grzecznie pytam kiedy NEXT? Dziewczyno.. nie katuj mnie już!! :DD

    OdpowiedzUsuń