czwartek, 5 kwietnia 2012

Fifteen.


Od autorki:
Widzę ile osób potwierdziło, że czyta moje wypociny  i jestem niezmiernie szczęśliwa, że jest Was tak dużo. Myślałam, że będzie około piętnastu osób, nie więcej. Tymczasem jest Was trzy razy tyle! Nie potrafię opisać swojego szczęścia i zadowolenia. Mam tylko nadzieję, że skoro ustawiłam anonimowe komentarze będzie ich coraz więcej. Szczególne znaczenie ma dla mnie krytyka, bo zawsze staram się robić to z całym moim sercem i jak najdokładniej. Także nie przynudzam, ale życzę miłego czytania <3

                                                       ***

Jak dobrze, że miałem przy sobie telefon, pomyślałem siedząc w poczekalni. Gdyby nie to pewnie nie dowiózłbym ją taksówką na czas.
Z rozmyślań wyrwał mnie odgłos ciężkich kroków. Odwróciłem głowę, żeby spojrzeć w tamtą stronę. Średniego wzrostu blondyn zataczał się od ściany do ściany wąskiego korytarza. Musiał być mocno nawalony. Ale zaraz, przecież to jest Niall. Momentalnie wstałem z niebieskiego, plastikowego krzesełka i podbiegłem do chłopaka. Złapałem go za ramiona i zacząłem nim potrząsać. Może przynajmniej trochę otrzeźwieje. 
- Niall, co ty tu robisz? - zapytałem.
- Przyszedłem do mojej ukochanej - wybełkotał.
- Usiądź - poradziłem mu delikatnie kierując na krzesełka. Zrobił to i momentalnie schował głowę między kolana, jakby miał zamiar zwymiotować. Jestem ciekawy ile zdążył wypić przez tak krótki czas. No i skąd wiedział, że Fay trafiła do szpitala? A, to pewnie Liam...
Wyciągnąłem telefon i wykręciłem numer przyjaciela. Usłyszałem kilka sygnałów po czym odezwał się jego głos.
- Zayn? Coś się stało? Co z Fay?
- Z nią wszystko dobrze, przeprowadzają jej jeszcze badania. Zastanawiam się tylko, co tutaj robi Niall. I to całkowicie zalany - Zawiesiłem głos, a moje ostatnie słowa dźwięczały mi w głowie. Uciążliwe... 
- Wiesz - zaczął brunet. - Zamiast zadzwonić do ciebie wykręciłem jego numer. To znaczy nie wykręciłem. Używam szybkiego wybierania, jak wiesz, no i cyferki mi się popieprzyły.
- Kurwa, Liam, co ja mam teraz z nim zrobić? - Zacząłem krzyczeć.
- Uspokój się, jesteś w szpitalu - skarcił mnie.
- Dobrze wiem, że jestem w szpitalu. Ale jak mam być spokojny, skoro mój kumpel, nawalony jak nie powiem kto, siedzi tutaj i prawie rzyga?! Co ja mam z nim, do jasnej cholery zrobić?
- Po pierwsze nie przeklinaj. A po drugie zaraz tam będę i go zabiorę - powiedział głosem jak najbardziej wyzbytym z emocji. Co dziwne, bo zawsze przy Danielle stawał się bardziej rozrywkowy. I prawie potrafiłem sobie wyobrazić jego miny, gdy się przeistaczał. Delikatnie ściągnięte brwi, usta wykrzywione ku górze i rozszerzone źrenice. Cały Liam.
- Mam nadzieję, że się pospieszysz, bo jak mi się tu zbełta, to nie będę tego sprzątał. No i nie mam zamiaru się za niego tłumaczyć, jest dorosły. Ale najwyraźniej jego zachowanie na to nie wskazuje.
Rozłączyłem się i spojrzałem na Nialla z politowaniem. Dawno nie widziałem go w takim stanie. Poprawka. NIGDY nie widziałem go w takim stanie. Zalany w trupa, pozbawione koloru policzki, podkrążone oczy i sine wargi. Totalny wrak.
- Zayn - zaczął, a ja wiedziałem, co już za chwilę się stanie. - Niedobrze mi.
Odwróciłem się. Naprzeciw mnie znajdowały się drzwi z napisem WC. Dlaczego wcześniej ich nie zauważyłem? Pociągnąłem za klamkę, a następnie podniosłem przyjaciela pod pachy. Słaniał się na nogach, a jego waga wcale mi nie pomagała. Otworzyłem pierwszą lepszą kabinę, a chłopak instynktownie podniósł deskę i zaczął wymiotować. Ten odgłos był nie do zniesienia. Także wyszedłem na korytarz i już miałem siadać, gdy z gabinetu wyłonił się lekarz z miną pozbawioną wyrazu. Wysoki, brunet po trzydziestce trzymał w ręku jakąś tabliczkę, a oczy miał przymrużone. Coś musiało się stać. Podszedłem do niego i zapytałem:
- Co z nią? Czy to coś poważnego? Wyjdzie z tego?
- Spokonie, bez nerwów. To nic, czym można byłoby się za bardzo denerwować. Jednak pacjentka nie wyraziła zgody na poinformowanie kogokolwiek o jej stanie zdrowia, więc niewiele mogę panu powiedzieć. Jeśli panna Collins będzie się stosowała do moich zaleceń wszystko będzie w pożądku, a jej życie wróci do normy. A teraz pana przepraszam, ale inni pacjenci czekają.
Wyminął mnie i udał się na sam koniec korytarza, żeby następnie skręcić w lewo i zniknąć mi z pola widzenia.
W łazience ucichło. Wszedłem tam trochę podenerwowany. Niepotrzebnie. Niall stał przy drzwiach pochylając się. Wyglądał jakby łaknął każdego oddechu, który pomógłby mu otrzeźwieć. Położyłem swoją dłoń na jego plecach, by za chwilę powiedzieć:
- Niall, musimy już iść. Liam pewnie na nas czeka.
Chwyciłem go za ramię i wyprowadziłem z toalety. Fay równocześnie wyszła z gabinetu naprzeciwko. Z podciągniętym jednym rękawem wacikiem przecierała zgięcie łokcia. Morfologia. Spojrzała mi w oczy, ale szybko odwróciła głowę, jak poparzona. Spuściła wzrok i w ciszy zaczęła iść razem z nami do wyjścia. Blondyn lekko kiwał się, ale dawał radę, więc nie było tak źle.
Zauważyłem, że Fay trzyma jakąś kartkę w dłoni, więc zapytałem:
- Nie powiesz mi co to jest? Co tam trzymasz?
Momentalnie zgięła papier w pół i schowała do tylnej kieszeni spodni.
- To tylko wypis.
Więcej nie naciskałem. Wyszliśmy przed budynek i wsiedliśmy so jakże znanego nam jeepa Liama, który właśnie podjechał. Po jego minie wnioskowałem, że nie był zadowolony ze swojej pomyłki. Kazałem dziewczynie usiąść z przodu, a ja z tym pijaczyną wsiedliśmy do tyłu.
- Mam nadzieję, że nie będzie rzygał - odezwał się niepewnie kierowca.
- Raczej nie. Przed chwilą już to zrobił.
- Co mu jest? - Zapytała brunetka odwracając się w naszą stronę, na tyle ile pozwalał jej pas bezpieczeństwa.
- Nachlał się. I to w pewnym sensie przez ciebie - odparłem.
- Jak to przeze mnie? - Oburzyła się. - Ja mu niczego nie kazałam, tymbardziej upijać się. I to do nieprzytomności!
- Spokojnie - zaczął Liam. - Chodzi o to, że nie wyszło wam to, co zaplanował no i....
- Ja tu wciąż jestem. Bez względu na to, w jakim stanie - odezwał się Niall bełkocząc. Ale od niego śmierdzi.

Jechaliśmy windą. Strasznie tu duszno. Chyba Niall zabiera tyle powietrza. Ale dlaczego mam u nich zamieszkać? Znacznie wygodniej byłoby mi w moim łóżku, w moim domu. Bez dwóch zdań. Jednak trzech na jednego, nie miałam żadnych szans. Nawet nie licząc tego blondwłosego pijaka, byłam na przegranej pozycji. Nie mówiąc już, żeby któryś z nich mnie poparł...
Usłyszałam dzwonek, oznajmiający dotarcie na porządane piętro. Zabawne, że wcześniej nie zwróciłam na to uwagi. Drzwi otworzyły się, a ja miałam chyba deja vu. Wyszliśmy na korytarz, ale skręciliśmy tuż za rogiem. Moim oczom ukazały się wielkie, mahoniowe i na dodatek dwuskrzydłowe drzwi. Liam nacisnął klamkę, a we mnie uderzył tak bardzo znany mi zapach. Nie potrafiłam go określić, ale właśnie tak pachniał Zayn, gdy przychodził do mnie w odwiedziny.
Przekroczyliśmy próg i znaleźliśmy się w przepięknym mieszkaniu. Wiedziałam, że takie jest. Nie miałam co do tego wątpliwości, chociaż nawet go nie zwiedziłam.
Mulat rzucił moją torbę z ubraniami w kąt salonu, który połączony był razem z kuchnią zaraz przy wyjściu z przedpokoju. Brzoskwiniowe ściany i dębowe meble idealnie do siebie pasowały. No i muszę przyznać, że byłam zaskoczona, że pięciu mężczyzn poradziło sobie z udekorowaniem tego mieszkania z takim smakiem. Wszystko zrównoważone i skomponowane z otoczeniem. Kto by przypuszczał?
- Masz może ochotę na coś do jedzenia przed pójściem spać? - zaoferował się Liam.
- Ja mam! - krzyknął Niall, chyba powoli dochodząc do siebie.
- Skoro tak dobrze już się czujesz i masz ochotę na jedzenie - zaczął Zayn - to możesz sobie zrobić sam. Kanapki mogą być, Fay? - zapytał mnie a ja kiwnęłam głową na potwierdzenie. Nie miałam ochoty z nim rozmawiać. Nie po tym, co dzisiaj się stało. No bo niby pragnęłam tego, i to bardzo, ale w końcu co on sobie myśli? Że skoro nie ma Cassie, to ja mogę być jej zastępstwem? Nie ma mowy.
- Tak w ogóle, to która jest godzina? - Spytałam chłopaków.
- Dochodzi druga - powiedział Payne spoglądając na zegarek.
Lekko skrępowana skierowałam się na kanapę do dużego pokoju. Usiadłam, a nogi podciągnęłam do klatki piersowej. Nie czuję się tu dobrze. Ale to pierwszy dzień. Miałam nadzieję, że będzie tylko lepiej.
Z zamyślenia wyrwał mnie krzyk Zayna z innego pokoju.
- Będziesz spała u mnie w pokoju, a ja na kanapie. Myśle, że tak będzie najlepiej.
Bez zastanowienia odparłam.
- Chętnie prześpię się tutaj. - Poklepałam sofę, strasznie twardą sofę. - Tylko dajcie mi jakiś koc i poduszkę. W końcu nie możesz mi oddać swojego łózka, a tymbardziej pokoju. Nie czułabym się z tym dobrze.
Chłopak wszedł do salonu, ale zatrzymał się zaraz za drzwiami. Nie uraczył mnie nawet spojrzeniem.
- Ważne, że ja czuję się z tym dobrze. Śpisz u mnie. Postanowione.
Nie było najmniejszego sensu wykłócać się z nim o to teraz. Za niedługo plecy będą go tak bolały, że będzie błagał o swoje cztery ściany lub przynajmniej jakiś materac. Ale pozwólmy losowi działać po kolei.

11 komentarzy:

  1. Świetny, już się nie mogę doczekać następnego ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Cholernie cudowny rozdział. :]
    Czekam na next'a :))

    OdpowiedzUsuń
  3. jak zwykle cudowny ;)
    czekam na kolejny :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajnie, fajnie, jak zawsze ;)
    Sorry, ale dzisiaj się nie rozpiszę, nie mam weny xd
    Czekam na następny!

    [http://xeverlastinglovex.blogspot.co.uk/]
    [http://holdmetight-vick.blogspot.co.uk/]

    OdpowiedzUsuń
  5. boskie :) Kocham twoje opowiadania :)czekam na kolejny rozdział i zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. cudowny :) i czekam na kolejne :)
    zycze weny ;d
    zapraszam do czytania i komentowania
    http://69-imagination.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Genialny rozdział.. z Fay wszystko w porządku?? Nic jej nie jest? Mam nadzieje że jest zdrowa :D Świetnie piszesz i ja wprost uwielbiam twój blog! Chce tylko żebys rozdziały częściej dodawała :D No wiec z niecierpliwościa czekam na kolejna nn :D

    OdpowiedzUsuń
  8. CUDO! Jak zwykle ślicznie napisane i całkiem, całkiem interesujące ;))
    Bardzo mnie ciekawi, co takiego dolega Fay, chyba nie będę przez to spać w nocy, serio... xd No i Nialler jak widać zaszalał ;p
    Nie mogę się doczekać kolejnego, więc pisz jak najprędzej! A oczywiście, że dużo osób to czyta! I wszystkim się podoba do tego! :)
    Pozdrawiam <33
    [save-your-heart-tonight.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  9. A więc tak... Strasznie ciekawi mnie, co jest Fay. Myślę, że te omdlenia nie były przypadkiem, więc jeśli jej dolegliwości są poważne, to radziłabym jej stosować się do zaleceń lekarza, naprawdę.
    Poza tym ta jej niechęć do Zayna też mnie fascynuje. Najpierw łaknie jego obecności, a gdy ten ją całuje - odsuwa się od niego, pokazując jak zimną suką jest.
    Do tego dochodzi jeszcze załamany, zalany w trzy dupy Niall, który nie potrafi sobie poradzić z własnymi uczuciami. Dlaczego związki są takie skomplikowane?
    Zayna to już sobie zostawiam na deser... Jego bogate wnętrze już nie raz sprawiło, że moja ocena była omylna... Z jednej strony jest troskliwy, romantyczny i odpowiedzialny, a z drugiej jego chamstwo, bezczelność i prostota sprawia, że chcę więcej! Boże dziewczyno, co ty ze mną robisz? Czuję się jak kukiełka. Jestem twoją marionetką. Manipulujesz moimi uczuciami i emocjami, ale wiesz co? Nie jest mi smutno z tego powodu. Wręcz przeciwnie... Chcę więcej!
    Love xx

    OdpowiedzUsuń
  10. Boze... Twoje opowiadania tak wciągają ze czuje jakby to dzialo sie na prawde. Chyba sie uzaleznilam...;-) A co do rozdzialu to chcialabym zeby Fay i Zayn byli razem, ale z drugiej strony nudno by sie wtedy zrobilo. Na pewno jak zwykle nas bardzo pozytywnie zaskoczysz.

    OdpowiedzUsuń