środa, 11 kwietnia 2012
Deciseis
Przez jedyne okno w tym pokoju światło Księżyca padało idealnie na moją twarz. Nie dawało mi to spać. Tymbardziej, zapach Malika unosił się w pomieszczeniu mącąc mi w głowie. Tak więc leżałam w jego łóżku i myślałam o minionym dniu. Pomyśleć, że gdybym nie wyszła z Niallem nie skończyłabym w szpitalu z wykryciem cukrzycy, a on nie spałby teraz u siebie zalany w trupa.
Otworzyłam przemęczone i pewnie przekrwione oczy i odwróciłam się na prawy bok, aby spojrzeć na zegarek. Trzecia dwadzieścia osiem. Niezły czas już się tu męczę.
Dotknęłam swojego brzucha, czując jakby trochę się skurczył i zaczął burczeć.
Podniosłam się, tak jak zalecał lekarz, powoli i nie gwałtownie. Brak zawrotów głowy był ewidentnie dobrym objawem. Przeszłam po miękkim, wełnianym dywanie, a następnie wyszłam z pokoju Zayna. Na paluszkach udałam się do kuchni. Po ciemku nie było zbyt łatwo, ale jakoś dotarłam. Wypalcowałam tylko wielkie lustro, potknęłam się o jakiś ręcznik i znalazłam czyjeś bokserki, które ominęłam szerokim łukiem.
Zapaliłam światło, ale zaraz przypomniałam sobie, że Mulat śpi obok, a kuchnię od salonu oddzialała cienka ściana. A co mi tam, niech cierpi.
Z premedytacją mocno stąpałam po kafelkach, podeszłam do lodówki i otworzyłam ją z impetem. Wyciągnęłam dżem truskawkowy, postawiłam go na blacie i podłączyłam toster do kontaktu. Wskoczyłam na szafki i z nudów zaczęłam machać nogami.
Nagle usłyszałam jakiś stłumiony huk. Chwilę potem w salonie rozległy się pojękiwania, więc zeskoczyłam i poszłam w tamtą stronę.
Przekraczając próg nacisnęłam włącznik lampy i ujrzałam Zayna leżącego na podłodze. Swoją twarz zasłaniał dłońmi.
- Zgaś to, proszę - szepnął. Grzecznie wypełniłam jego polecenie i wyszłam z pokoju zostawiając go tam na pastwę losu. Mam go gdzieś. Jak dla mnie, to może nawet spać na podłodze.
Wchodząc do kuchni spojrzałam na gotowe już tosty. Jak ja to kocham. Położyłam je na talerzyku i zaczęłam je smarować, lekko parząc sobie dłonie. Gdy już zaczęłam je jeść, nie ukrywałam się z chrupaniem. Bo przecież zemsta jest słodka. A Malik jeszcze pożałuje, że mnie tu ściągnął.
- Co tak głośno jesz? - zapytał chłopak wchodząc do ciepłego pomieszczenia rozświetlonego jedną żarówką. Przyćmione światło ukazywało jego zapuchnięte oczy, które teraz przecierał z niezadowoleniem. Szurając nogami podszedł do mnie i spojrzał mi w oczy. Kiwnęłam głową w stronę opiekacza i odpowiedziałam:
- Tosty z dżemem truskawkowym. Jak chcesz, to toster jeszcze na ciebie czeka. - Posłałam mu sztuczny uśmiech, a w myślach dodałam 'W przeciwieństwie do mnie.'
- Dlaczego jesteś dla mnie taka oschła i zimna? Co ja ci takiego zrobiłem?
Delikatnie i nie robiąc żadnego hałasu odstawiłam talerzyk i zaczęłam bacznie obserwować czarnowłosego, by ocenić, czy nie zgrywa się, czy pyta na serio. Ale takie oczy nie mogą kłamać, nie? Zdawałam sobie również sprawę z tego, że ciężko dyszłam, a nas dzieliły dosłownie centymetry.
- Może dlatego, - zaczęłam - że nie mam zamiaru być niczyim zastępstwem. Nie mam ochoty być tą drugą, jakimś popychadłem, czy wypełniaczem twojego zasranego czasu. Po prostu mam dość ustawiania mnie po kątach.
Moje lekkie podenerwowanie zamieniło się w gniew. Jednak musiałam się opanować, jeżeli nie chciałam obudzić całego domu.
- Nie rozumiem o czym mówisz - odrzekł z największym spokojem Zayn. W jego oczach ujrzałam jakieś bliżej nieopisane iskierki. Na jego twarzy pojawił się chytry uśmieszek. Podniósł prawą dłoń i odgarnął jakieś zbłąkane pasemko włosów znad moich oczu. Strąciłam jego rękę, która prawdopodobnie zmierzała teraz do mojego policzka. Odwróciłam się do niego plecami i oparłam się o kuchenne szafki. Ich brązowy blat przypominał mi trochę jego tęczówki. Ogarnij się Fay! Spokojnie. To przecież kolejny dupek, który za niedługo się od ciebie odczepi. A gdy zacznie ci na nim bardziej zależeć, zostawi cię i zniknie. Dokładnie jak Robbie.
Na myśl o nim łzy napłynęły mi do oczu. Ale nie mogłam pokazać Malikowi swojej słabości. Szybko wytarłam się i wyprostowałam. Nie miałam jednak odwagi odwrócić się i popatrzeć na niego. Jeszcze nie teraz.
- Powiesz coś? Cokolwiek? - Zapytał szeptem.
- Cokolwiek.
Zaraz chyba wybuchnę śmiechem. Ze skrajności w skrajność.
Poczułam jak ktoś od tyłu zaciska swoje dłonie na moich ramionach. I to dość mocno. Nie ma mowy o ucieczce. Nachylił się nad moim uchem i zaczął szeptać. Czułam jego oddech na szyi.
- Już nie potrafię wytrzymać, Fay. Szaleję, gdy tylko stoisz przede mną. Nie mówiąc już o tym, że gdy na mnie patrzysz moje nogi odmawiają mi posłuszeństwa. I przepraszam, że dopiero dzisiaj sobie to uświadomiłem. A teraz jak jakiś debil staram się naprawić swoją głupotę.
- Nie jesteś żadnym debilem - również wyszeptałam odwracając się. Przytuliłam się do niego nie spoglądając nawet w jego oczy. Wciągnęłam jego zapach, który znałam za dobrze. Bo przecież towarzyszył mi on już od dłuższego czasu. - I mi też jest ciężko, gdy się kłócimy. To nawet niecały dzień, jak nie rozmawialiśmy, a ja strasznie się z tym czuję. Mam dość kłótni.
Ziewnęłam sobie. Dziwnym trafem przy nim zachciało mi się spać. Poczułam jak moje nogi odrywają się od ocieplonych przez nasze stopy kafelek. Ręce zarzuciłam na szyję Mulata, który zaniósł mnie do jego sypialni. Delikatnie położył mnie na jego łózku, a sam ułożył się tuż za mną. Przykryliśmy się kołdrą, Zayn obiął mnie w pasie i zasnęliśmy.
Rozbudzona poczułam, jak mój policzek nagrzewa się od promieni słonecznych wpadających przez niezasłonięte okno. Otworzyłam zaspane oczy i spojrzałam na zegarek. Dopiero, gdy nabrałam ostrości, odczytałam siódmą rano. Przewróciłam się na drugi bok, by spojrzeć na osobę, która przez całą noc tuliła się do mnie. Ujrzałam słodko śpiącego Zayna, który co jakiś czas pomlaskiwał. Powoli, najpierw na łokciach, podniosłam się i zeszłam z łóża. Znów brak zawrotów głowy. Jest coraz lepiej.
Podeszłam do jeszcze niewypakowanej walizki i zaczęłam się ubierać. Podejrzewałam, że mały spacer do apteki nie będzie złym pomysłem. Wciągnęłam jakieś sprane rurki, białą bokserkę i niebieskie vany z cieńszą podeszwą.
Obejrzałam się jeszcze na Malika. Nie mogłam jednak oprzeć się chęci podejścia do niego. Bezszelestnie obeszłam łóżko i cichutko przykucając przy jego boku, połaskotałam go za uchem. Odpowiedział mi jego cichy pomruk i lekkie uniesienie ramienia. Zwycięstwo.
Wyszłam z hollu i skręciłam w lewo. Londyn w tej dzielnicy dawno się obudził. Weszłam w jakąś uliczkę i moim oczom ukazała się apteka. Bez zastanowienia przekroczyłam jej próg i znalazłam się w sterylnym pomieszeniu. Podeszłam do lady i podałam jakiejś młodej kobiecie swoją receptę. Obrzuciła mnie litościwym wzrokiem i zniknęła na zapleczu. Po chwili wróciła z kilkoma pudełkami leku, zapłaciłam, pożegnałam ekspedientkę ciepłym uśmiechem i z zadowoleniem opuściłam sklep z siateczką w ręku. Wróciłam do apartamentu.
***
Ziewnąłem i niechętnie podniosłem się z ciepłego jeszcze łóżka. Wszedłem do łazienki, wziąłem prysznic i opuściłem ją kierując się do kuchni. Wszyscy jeszcze spali. Jak mogą marnować tak wspaniały dzień?!
Usłyszałem jak ktoś wchodzi do mieszkania. Kto o tej godzinie stąd wychodził?
Stanąłem na korytarzu i wyczekiwałem przybysza. Drzwi otworzyły się, a w nich stała zdezorientowana Fay, z jakąś tajemniczą siateczką w ręku.
- Co tam chowasz za plecami? - Spytałem, a ona nie odpowiedziała.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Moje poranione serduszko odnalazło swoją własną definicję ukojenia. Nawet nie wiesz, jak bardzo cieszę się z tego, że dopisałaś ten kawałek i już dzisiaj rozdział ujrzał światło dzienne. Jest tak, jak to sobie wyobrażałam. Cieszę się, że choroba Fay nie jest aż taka poważna. Co prawda to cukrzyca, ale mimo wszystko musi na siebie uważać. Może ja od razu przejdę do konkretów? Po co mam marnować cenny czas na bezsensowne wywody?
OdpowiedzUsuńTak więc... Scena z Malikiem. W kuchni.
Ty wiesz, jak rozpalić moje zmysły, za co jestem ci ogromnie wdzięczna. Po tych kilku godzinach spędzonych we wtorek razem utwierdzam się w przekonaniu, że jesteś jeszcze bardziej wspanialsza niż to sobie wyobrażałam. Ich relacje... Je je po prostu uwielbiam. Co z tego, że zdradzają ich wątpliwości? Czytanie o tym, że Malik śpi z kimś w łóżku, a w szczególności, gdy tą osobą jest Fay sprawiają mi wiele radości. Dodatkowo sytuacja z Liamem na samym końcu sprawia, że pragnę więcej. Jeśli rzeczywiście zdążę dodać ten komentarz jako 100 osoba, to będę skakać z radości. Czekam na następny. Całuję i kocham <3
Love xx
Świetne! No to się robi ciekawie :D
OdpowiedzUsuńCo z tą podłą Cassie?
Mam nadzieję, że Fay będzie z Zaynem. Pasują do siebie :
Czekam na następny! xx
+ Zapraszam do mnie:
http://holdmetight-vick.blogspot.co.uk/
http://xeverlastinglovex.blogspot.co.uk/
twoje opowiadanie jest genialne i kocham je czytać :) tak lekko sie je czyta i wg. bohaterowie wydają sie tacy realistyczni. masz talent :) zycze weny
OdpowiedzUsuńzapraszam do komentowania u mnie
http://69-imagination.blogspot.com/
Mmm... Uwielbiam twoje blogi:) W końcu jest miło i przyjemnie he he:D a nie tak jak wcześniej. Te kłótnie itd. do nich nie pasują:*
OdpowiedzUsuńboskie :D
OdpowiedzUsuńCukrzyca? Tak coś czułam, że to to!
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo przyjemnie mi się czytało ten rozdział. Naprawdę - jest super :) Scenę z Malikiem w kuchni powtarzałam chyba z pięć razy, odtwarzając sobie wszystko w myślach. Ach cudo, cudo! *__*
Z niecierpliwością czekam na kolejny! <3
[save-your-heart-tonight.blogspot.com]
Boskie:) czekam na następny rozdział z niecierpliwością :p
OdpowiedzUsuńFajnie piszesz, ale nie mogę się połapać. jej przyjaciółka się mści, i Malik jej pomaga czy jak? Skomplikowana intryga i nie widziec czemu zdaje mi się, że on wcale jej nie kocha tylko robi to o co prosi go jej "przyjaciółka". No, ale nie ważne. Pisz szybko kolejny rozdział, a możę się w końcu połapię
OdpowiedzUsuńZapraszam na następny rozdział bloga http://teatr-zludzen.blog.onet.pl/
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że choć trochę ci się spodoba i, że zostaniesz na dłużej :)
bardzo fajnie piszesz, przyjemnie się czyta!:)
OdpowiedzUsuńprzeczytałam właśnie cały i z czyściutkim sercem mogę stwierdzić, że jest prze świetny ! Szkoda tylko, że piszesz tak rzadko ... Co nie zmienia faktu, że opowiadanie świetne :)
OdpowiedzUsuńzapraszam również do mnie ! ^^
http://faithmakesmiracles1d.blogspot.com/