sobota, 17 marca 2012

Thirteen.

Nie wiem jak długo siedziałam na tym tarasie. Rodzice chyba dwa razy wołali mnie na obiad, ale ja wcale nie byłam głodna. Jedyne co miałam w głowie to chęć zemsty na Fay. Tak. Jeszcze większej od tego, że i tak nie będzie z Zaynem. Jestem w stu procentach pewna. Chciałam pokazać jej jak to jest, gdy nie można być z kimś, kogo się kocha. A tylko dlatego, że twoja nalepsza przyjaciółka myśli, że coś do niego czuje. Zemsta to jedyny powód, dla którego trzymałam się z Fay. Bo tak jak mówi stare przysłowie : trzymaj przyjaciół blisko, ale wrogów jeszcze bilżej.
Położyłam się na prawym boku. Bujałam się wolno i rytmicznie. Nawet nie wiem, w którym momencie zasnęłam.

Wszedłem do domu Fay. Nie pukałem, bo w końcu nikt już tak nie robił. Dziewczyna przeważnie krzyczała z góry, że drzwi są otwarte, a my gościliśmy się u niej jak u siebie. W naszym mieszkaniu nie było takiej atmosfery, jaka panowała właśnie tutaj. A Zayn bardzo prosił, abyśmy nie zapraszali jej do nas. Nie wiem czy bał się, że Fay zobaczy nasz bałagan, czy coś. Ale tego nie powinien się wstydzić, bo to on był największym czyścioszkiem z całej piątki.
Nie ściągając butów udałem się w głąb domu, aby wyciągnąć ją z tąd. Usłyszałem jak z góry dobiegają jakieś dźwięki. Poszedłem w tamtą stronę, ale stanąwszy na ostatnim stopniu zrozumiałem, że dziwczyna po  prostu śpiewa. I miała całkiem niezły głos.
'When he opens his arms and hold you close tonight,
It just won't feel right
Cause I can love you more than this...'*
Drzwi toalety otworzyły się, a brunetka stanęła ze mną twarzą w twarz w samej bieliźnie. Jej oczy momentalnie rozszerzyły się, a ja mimowolnie spojrzałem w dół. Podniosłem wzrok, a na jej policzkach pojawiły się rumieńce. Próbując zakryć się rękami przebiegła szybko do swojego pokoju, który znajdował się za jej plecami, na końcu korytarza. Nie mogłem powstrzymać się od popatrzenia na jej pośladki. To było silniejsze ode mnie. Usłyszałem trzaśnięcie drzwi, a potem głośne:
- Niall! Nie mogłeś mnie uprzedzić, że przyjdziesz?!
- Przepraszam - powiedziałem szybko, nerwowo przeczesując włosy. - Chciałem dokądś cię zabrać, ale masz chyba inne plany, więc wpadnę kiedy indziej.
Odwróciłem się i zacząłem schodzić po schodach. Drzwi od jej pokoju otworzyły się, a ona sama, tym razem ubrana, zatrzymała mnie łapiąc za bark.
- Nie, zaczekaj - zaczęła cicho. - To nie tak, że mam inne plany. Po prostu wystraszyłeś mnie na śmierć - dodała nieco głośniej. - No i do tego nie byłam ubrana.
Jej policzki znów delikatnie się zarumieniły, co nie umknęło mojej uwadze. Spuściła głowę, ale ja podniosłem ją, łapiąc za brodę.
- To masz ochotę gdzieś pójść? - zapytałem.
- Tylko pod warunkiem, że powiesz mi dokąd idziemy - uśmiechnęła się. Nie mogę dać za wygraną. A jeżeli się nie zgodzi, wyciągnę ją z tego domu siłą.
- Nie ma mowy. To jest niespodzianka.
- Nie przepadam za niespodziankami, szczególnie, gdy nie wiem jakiego są rodzaju - powiedziała krzyżując ręce na piersi.
- Myślę, że żeńskiego, liczby pojedynczej.
Boże, co ja piernicze?!
Fay zaśmiała się nerwowo. Podrapałem się w głowę lekko zażenowany. Ale ze mnie głupek. Plotę trzy po trzy.
- Tylko dlatego, że potrafisz mnie tak rozśmieszyć zgodzę się na tą całą 'niespodziankę'. - uniosła ręce w górę i w powietrzu narysowała cudzysłów.
- Zarąbiście - krzyknąłem trochę za głośno, a dziewczyna znów się zaśmiała.
- A powiesz mi przynajmniej jak mam się ubrać?
- Możesz zostać tak jak jesteś.
Stała w dresie i luźnym podkoszulku, a i tak pięknie wyglądała.
- Nie. Poczekaj na dole, a ja zaraz wracam. Ten strój nie jest stosowny nawet do sklepu.
Przeskoczyła kilka schodków i wbiegła do swojego pokoju, a ja wyszedłem na ganek.

Jechaliśmy windą na ostatnie piętro 'naszego' bloku. Wprawdzie całe należało do nas, ale to nie tam chciałem ją zabrać. Planowałem coś bardziej efektownego, coś po czym na pewno zgodzi się zostać moją dziewczyną. Zayn pomógł mi i okazał się przy tym świetnym przyjacielem. Nie zadawał głupich pytań, trochę mi podpowiadał i co najważniejsze, nie wygadał się przed resztą. Za dobrze ich znam, żeby myśleć, że nie śmialiby się ze mnie. Chociaż dwóch z nich miało oficialnie dziewczyny, sądzę, że i tak nabijaliby się ze mnie, aż pękłyby im brzuchy. Tradycyjnie.
Drzwi windy otworzyły się, a ja przepuściłem Fay przodem, żeby mogła spokojnie wyjść. Złapałem ją za rękę, ale ona wcale się nie opierała. Ścisnęła ją mocniej jakby odwzajemniając mój uścisk. Miała taką ciepłą i delikatną dłoń.
Wskazałem na wąską drabinkę prowadzącą wyżej. Myślałem, że nie będzie chciała tam wejść, z obawy przed ubrudzeniem, albo upadkiem. Myliłem się. I jak widać, nie znałem jej za dobrze. Ale to w niczym nie przeszkadzało. Bez słowa stanęła na pierwszym szczebelku, chytając się czwartego. Z gracją wspinała się coraz wyżej, a ja stałem jak jakiś matoł patrząc tam w górę i podziwiając 'widoki'. Przeszła przez otwór i zniknęła mi z pola widzenia. Podążyłem za nią, ale usłyszałem szybkie 'co ty tu robisz?' i zatrzymałem się. Jednak zapomniałem o małym szczególiku. Spojrzałem na zegarek, o mało co nie spadając. Jesteśmy dwadzieścia minut za wcześnie. Cholera.
Gdy wreszcie znalazłem się na dachu naszego bloku ujrzałem Zayna stojącego tuż za czerwonym kocem w kratkę, rozłożonym na betonie. Wpatrwał się w nas zdziwiony. Plan był taki, że on przygotuje wszystko, a ja pojadę po Fay. Ale trochę za szybko się uwinęliśmy.
Obok nogi chłopaka stał prawdziwy wiklinowy koszyk piknikowy, z którego wystawała szyjka butelki wina. Przerzucił wzrok na mnie, a jego mina mówiła 'nie za wcześnie przyszliście?'. Jednak nie dałem zbić się z tropu.
- Zayn - zacząłem oficjalnym tonem. Fay spojrzała na mnie i uśmiechnęła się. - Dziękuję ci bardzo za przygotowanie tak wspaniałego miejsca na spoczynek.
Ukłoniłem się lekko chłopakowi. Ten ciągle zdezorientowany nie rozgryzł mojej taktyki. Więc szopka trwała dalej.
- Czy mógłbyś pomóc mojej pani zająć miejsce na tym jakże pięknym kocu? - zapytałem z nadzieją, że wreszcie załapie o co mi chodzi. Po jego minie widać było, że zajarzył. Podszedł do Fay i wyciągnął w jej stronę otwartą dłoń, którą ona z uśmiechem na twarzy ujęła. Chłopak podprowadził ją, aż do samego rogu koca, po czym delikatnie zniżył rękę, dając jej do zrozumienia, żeby usiadła. Poczekałem, aż dziewczyna zajmie miejsce i zrobiłem to samo. Zadowolony spojrzałem w jej stronę, ale nie patrzyła na mnie. Z, jak sądzę, zafascynowaniem łaknęła każdy ruch mojego najlepszego przyjaciela, uśmiechała się w jego stronę, ale on zdawał się tego nie zauważać. A może tylko mi się wydawało? Zaraz wszystko się okaże. Zayn wyciągnął z koszyka trunek, po czym rozlał go do dwóch kieliszków. Podał je nam z uśmiecham na twarzy. Skłonił się w naszą stronę i zniknął. Między nami dalej panowała głucha cisza.
- Uroczo tu - powiedziała zadowolona Fay.
- Tak, to naprawdę piękne miejsce. Szczególnie nocą.
Rozmarzonym wzrokiem spojrzałem w jej stronę. Przyglądała mi się, powoli sącząc alkohol. Wyglądała jak mój własny anioł. Anioł właśnie upijający się.
- Skąd znasz to miejsce? - zapytała.
Mieszkamy piętro niżej, pomyślałem. Szkoda tylko, że nie mogę cię tam zabrać. Ale obietnica, to obietnica, a ja zawsze dotrzymuję słowa.
- Pewnien ktoś powiedział mi, że to idealne miejsce na spotkanie. Że tutaj nikt nie będzie nam przeszkadzał. Że spokojnie można przyprowadzić tu kogoś, na kim ci zależy.
- Zależy ci na mnie? - spytała z niedowierzaniem.
- No pewnie, głuptasie. Jak mogłoby mi nie zależeć na tak wspaniałej kobecie, jaką jesteś?
Speszona odwróciła wzrok. Nie chciałem jej wystraszyć.
Wstała i podeszła do barierki. Tylko się nie wychylaj, pomyślałem. Ale ona zdawała się być bardziej pochłonięta oglądaniem neonowych napisów, niż myślami samobójczymi. Chociaż stała odrócona do mnie plecami, wiedziałem, że się uśmiecha. Jej ramiona delikatnie uniosły się a ona sama zrobiła obrót o sto osiemdziesiąt stopni. Jej twarz momentalnie pobladła. Jedną ręką złapała się barierki, a jej nogi ugięły się pod nią. Jakimś cudem miękko wylądowała na betonie.
Zemdlała.

___
* One Direction - More Than This

7 komentarzy:

  1. Niall i Fay? Ja chyba dostałam oczopląsu. Naprawdę nie spodziewałam się czegoś takiego.
    A jeśli zareagowałam tak, jak zareagowałam, to ten rozdział świadczy o tym, że jeszcze dużo rzeczy mogę się po tobie spodziewać. A ten pomysł z piknikiem na dachu ich wieżowca.... Cudowny. Sama mam coś podobnego w dwunastce.
    Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten rozdział zdecydowanie mnie ZASKOCZYŁ!
    Niall i Fay? Całkiem przyjemne połączenie, ale chyba jednak wolę, żeby była z Zaynem ;d Ale mimo wszystko, ten pikniczek na dachu to uroczy pomysł <3 A końcówka to już wgl mnie zaskoczyła! Co jej się stało? Czemu zemdlała? ;o
    Czekam z niecierpliwością na kolejny! <33
    [save-your-heart-tonight.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  3. No właśnie Niall i Fay??? Mieszasz mi w głowie dziewczynoo xD Już nie wiem nic, mam mętlik w głowie przez Cb :D Ja myślałam, że Zayn i Fay będą razem a ty mi tu z Niallem wyskakujesz :D No i kurde taaa "przyjaciółka" Fay strasznie mi na nerwy działa! Ughh! Jak ja jej nie znoszę!ALe nie no fajnie że piszesz o niej bo sie przynajmniej cos dzieje :D A rozdział mi się ogólnie bardzo podoba! A ten piknik na dachuu... jakie to uroocze ! <33 :D Zdecydowanie musisz pisać częściej te rozdziały :D Twój blog jest jednym z moich ulubionych i z przyjemnością go czytam :p Jeśli w najbliższym czasie nie dodasz rozdziału to ja tu uschnę!! xD

    OdpowiedzUsuń
  4. Cholera. To ma być Zayn i Fay.! co się jej stało? Dlaczego zemdlała.? Oyoy.. nie mogę się doczekać nn. :]

    OdpowiedzUsuń
  5. Dlaczego nie Zayn i Fay ?????????
    Czekam na nn:p

    OdpowiedzUsuń
  6. Ej, ej, ej! Co Ty znowu nawypisywałaś? To Fay i Zayn mieli być razem. Boże, chyba nigdy nie przewidzę co tym razem skrobiesz. A to końcowe zemdlenie.. hm.. na pierwszą myśl przychodzi mi.. ciąża!! Haha, tak wiem - jestem nienormalna ;)) Czekam na nn ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. WoW jaka nutka niepewności na końcu:))
    Blogi piszesz SUPER!:D

    OdpowiedzUsuń